niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział 31

Rozdział 31


         Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanne i namiętne. Kuba przycisnął mnie do siebie. Między nami nie było ani milimetra przerwy. Jego ręce znalazły się tuż po moją bluzką i błądziły po plecach. Na moment oderwałam się od niego, żeby złapać oddech. Popiwczak zaczął całować moją szyję. Potem lekko przygryzł płatek mojego ucha, a ja mimowolnie jęknęłam w odpowiedzi na tą pieszczotę. Po chwili ponownie natrafiłam na jego usta. Pragnęłam tylko więcej i więcej. Zniecierpliwiona ściągnęłam mu koszulkę i położyłam rękę na umięśnionym torsie. 
- Jesteś pewna?- spytał zdyszany Kuba, kiedy oderwał się ode mnie.
- Błagam, o nic nie pytaj- powiedziałam, szybko oddychając. Nie trzeba było powtarzać dwa razy. Nie odrywając się od siebie wstaliśmy z kanapy. Po drodze potrąciliśmy stół. Kilka kroków dalej uderzyliśmy z głośnym hukiem o jakąś szafkę, z której coś pospadało. Kuba ściągnął ze mnie koszulkę. Kolejne kroki, kolejne pocałunki i kolejne zderzenie tym razem ze ścianą. W końcu dotarliśmy do celu i poczułam pod sobą miękki materac. Błyskawicznie pozbyliśmy się pozostałej części garderoby, która stanowiła ostatnią granicę. Wszystko działo się tak szybko. Nasze pocałunki, badanie siebie nawzajem, przyspieszone oddechy, droga na sam szczyt, były wyznacznikiem niezapomnianej, upojnej nocy.....

   Następnego dnia obudziłam się sama w łóżku. Na samo wspomnienie wydarzeń z przed kilku godzin, czułam jak moja twarz oblewa się rumieńcem. O, mój Boże! Czy ja naprawdę to zrobiłam? Jedno jest pewne, jak się wujek dowie to mnie umieści w klasztorze, a Kubę powiesi na Kaukazie. Wiedziałam, że go zawiodłam. Ale przecież tego nie planowałam. To jakoś samo tak wyszło... Już rozumiem dlaczego rodzice na filmach nigdy nie pozwalają zostać sam na sam nastolatką w mieszkaniu. 
  Rozejrzałam się po pomieszczeniu i nie mogłam nigdzie zlokalizować swojej bluzki. Czym prędzej nałożyłam na siebie bieliznę i wyciągnęłam z szafy jakiś T-shirt młodego libero. Otworzyłam drzwi na korytarz i niepewnie wychyliłam głowę. Naprzeciwko znajdowała się łazienka. Cichutko, na paluszkach, do niej pobiegłam, zamykając za sobą drzwi.
- Kaja?- usłyszałam z głębi mieszkania. To idiotyczne, że teraz peszyła mnie jego osoba. Ale czy ja kiedykolwiek zachowywałam się normalnie? No właśnie. Obmyłam twarz zimną wodą i wzięłam głęboki oddech. Niepewnie wyszłam z łazienki i rozejrzałam się w poszukiwaniu Kuby. Dopiero teraz dostrzegłam, że w salonie jest przewrócony stół, a na korytarzu walają się rzeczy z szafki, a także moja bluzka. Mimowolnie chwyciłam się za głowę. Kiedy tak myślałam nad tym co się stało, na kanapie rozdzwonił się mój telefon. Gdy trzymałam już go w ręce, otworzyłam ze strachu szeroko oczy.
- Halo?
- No, cześć Kajeczka!- usłyszałam wesoły głos rzeszowskiego libero.- Tak, dzwonię, żeby sprawdzić, czy wszystko ok?- spytał. 
- Tak jak najbardziej.
- O której mam jutro po ciebie przyjechać. Kiedy wracacie?
- Dam ci jeszcze znać, dobrze?- spytałam.
- No dobra, to miłej zabawy. Trzymaj się- pożegnał się wujek i zakończył rozmowę.
- Będę się smażyć w piekle- powiedziałam na głos i westchnęłam. Nagle poczułam na swoich biodrach czyjeś ręce i delikatny pocałunek na szyji.
- Na razie to się smażą naleśniki. Dzień dobry, kotek- mimo, że nie widziałam jego twarzy czułam jak się uśmiecha. Dopiero teraz poczułam się ogromnie głodna. Wtulona w bok swojego ukochanego, ruszyłam z nim do kuchni. W ciszy jedliśmy przygotowany przez niego posiłek.
- Coś nie tak?- spytał troskliwie.
- Po prostu zastanawiam się jak to będzie, kiedy wrócę do Rzeszowa- wzruszyłam ramionami.
- Żałujesz, że przyjechałaś..- bardziej stwierdził niż spytał. Natychmiast poderwałam się z miejsca, usiadłam mu na kolanach i objęłam rękoma jego szyję.
- To nie tak, po prostu mam wyrzuty sumienia, że tak okłamuję wujka, a on tyle dla mnie robi. Przepraszam, nie chciałam, żebyś się martwił- powiedziałam, a Popiwczak na moje słowa westchnął.
- Dajmy sobie jeden dzień bez zastanawiania się co będzie jutro. Zgoda?- spytał, wlepiając we mnie błagalne spojrzenie. Pokiwałam z uśmiechem głową i połączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Przez całe moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Nigdy się do tego nie przyzwyczaję. Te chwile czułości przerwał nam telefon Kuby, który zawibrował na stole. Odruchowo spojrzałam na wyświetlacz "Sabina". Przewróciłam oczami, a libero jęknął niezadowolony. Odrzucił połączenie i wyłączył telefon. Spojrzałam na niego pytająco, a on wzruszył ramionami.
- Mam cię tylko na chwilę więc nikt nam dzisiaj nie będzie przeszkadzał- oznajmił. Taki obrót spraw mi się bardzo podobał. Posprzątaliśmy trochę w mieszkaniu, po wczorajszym wieczorze i postanowiliśmy wyjść na miasto. Mimo, że nadal dręczyło mnie sumienie, to byłam pewna, że gdybym drugi raz miała wybór, zrobiłabym tak samo. Tęsknota była zbyt głęboka. Niemożliwe było żałowanie czegokolwiek, gdy obok miałam uśmiechniętego Kubę, który trzymał mnie za rękę, co chwile całował i szeptał czułe słówka na moje ucho. 
   Cały dzień włóczyliśmy się po mieście. Byliśmy na to na kręglach, to na pizzy. Niby nic wielkiego, ale dla mnie liczyło się tylko to, że Popiwczak jest obok mnie, reszta w tamtej chwili przestała być ważna. Wiedziałam, że nasz czas nieuchronnie zbliżał się do końca. Następnego dnia musiałam wracać i na tą myśl poczułam ukłucie w sercu. Ponownie miałam przeżywać tę niepewność, kiedy w końcu zobaczę się z własnym chłopakiem. 
   Wieczór spędziliśmy w domu. Siedziałam na kanapie wtulona w Kubę i wpatrywałam się w telewizor. Płakać mi się chciało na myśl, ze ten czas tak szybko minął. Nawet się nie obejrzałam, a nastał dzień pożegnania, które tak jak wszystkie poprzednie kończyły się na moich łzach. Byłam szczęśliwa, że dane mi było spędzić weekend w najlepszy możliwy sposób, aczkolwiek byłam pewna, że nasze spotkanie nie nastąpi prędko. 
    Po wielu godzinach podróży dotarłam do Rzeszowa, pod szkołę. Czekałam na przyjazd autokaru i dopiero wtedy zadzwoniłam po wujka.
- Kaja, dziecko, ty żyjesz- ucieszył się na mój widok. Nie byłam w stanie spojrzeć w te jego ufne oczy.- Fajnie było?
- Tak, było w porządku. 
- Skoczymy jeszcze na jakieś małe zakupy po drodze do domu, zgoda?- spytał, a ja w odpowiedzi pokiwałam lekko głową. Libero próbował mnie wypytywać o wycieczkę o to na jakie góry weszliśmy, oczywiście nie byłam w stanie podać jakichkolwiek nazw, a swoje jąkanie się tłumaczyłam zmęczeniem. 
  Gdybym wiedziała co się stanie w supermarkecie to wszelkimi możliwymi sposobami próbowałabym odwieść wujka od tego pomysłu. Otóż między pułkami trafiliśmy na mojego wychowawcę.
- O, witam!- przywitał się z nami. W dalszym ciągu miał przy sobie plecak górski.- A ty Kaja już zdrowa widzę. Mam nadzieję, że następnym razem pojedziesz z nami na wycieczkę było na prawdę fajnie. No to nic, miłego dnia wam życzę- popatrzyłam na twarz wujka, która była jak z marmuru wyrzeźbiona. Ręce zacisnął w pięści. Moje serce zaczęło ze strachu bić niewyobrażalnie szybko. 
- Wracamy do domu- oznajmił wujek niesamowicie zimnym tonem i zostawiając wózek ruszył ku wyjściu. Jak skarcony pies poszłam w ślad za nim. Kiedy drzwi do auta się za nami zamknęły, wiedziałam, że to tylko cisza przed wielką burzą.
- Gdzie byłaś?- spytał opanowanym tonem.- GDZIE BYŁAŚ DO JASNEJ CHOLERY, KAJA?!!- wybuchnął.- Pytam się ciebie coś!
- U Kuby, ale on o niczym nie wiedział- powiedziałam ze łzami w oczach. Uderzył ręką o kierownicę, a ja podskoczyłam ze strachu na siedzeniu.
- No tak, mogłem się domyślić, że chodzi o niego! Co cię opętało?! A gdyby coś się stało?! Pamiętasz co niedawno przechodziłaś?! Już zapomniałaś?! Jakbym ci miał pomóc jakby coś ci się stało w drodze, co?! Nikt by nie wiedział, gdzie jesteś!- wydzierał się dalej.- Dosyć tego! Masz szlaban na wszystko! Zero telewizji, internetu, wychodzenia z Magdą, telefonu i książek od których pomieszało ci się w głowie!
- Wujek...- próbowałam się jakoś bronić.
- Koniec! Wracamy do domu!
  Z piskiem opon wyjechaliśmy z parkinu i w rekordowym czasie dotarliśmy na naszą ulicę. Wujek wysiadł z auta trzaskając drzwiami. Kiedy drzwi do domu się za nami zamknęły, byłam przygotowana na kolejną falę wybuchu.
- Marsz mi do swojego pokoju i nie wychodzić do kolacji- warknął wściekły niosąc mój plecak do moich czterech ścian.
- Krzysiek, coś się sta....- zaczęła ciocia, ale nie było dane jej skończyć.
- Nie teraz- uciął szybko wujek.
  Gdy byłam już sama pospiesznie wyciągnęłam telefon, który jeszcze był w moim posiadaniu i wysłałam krótkiego sms-a do Kuby. 

Wujek dowiedział się o moim wyjeździe... Mam przerąbane. Odezwę się jak tylko będę mogła.
  
Wiadomość zdążyłam napisać w ostatniej chwili. Niespodziewanie rzeszowski libero wszedł do mojego pokoju. Bez zaszczycenia mnie jakimkolwiek spojrzeniem wziął laptop.
- Telefon- rzucił krótko, wyciągając w moja stronę rękę. Posłusznie podałam mu urządzenie. Myślałam, że gorzej być nie może, ale myliłam się. - Czy wy tam....- przełknął głośno ślinę i nie skończył pytania. Widziałam, że walczy sam ze sobą, żeby ponownie nie wybuchnąć. Boże nie będę w stanie skłamać jeśli zada odpowiednie pytanie....- Czy uprawialiście sex?- spytał prosto z mostu, a ja przez sekundę wstrzymałam się z odpowiedzią i to była dla niego informacja. Rzuciła laptopem o podłogę.- Zabiję gnoja!
- Krzysiek, uspokój się!- do akcji wkroczyła ciocia.- Co ty wyrabiasz? Kaja zachowała się karygodnie, ale ty nie zachowujesz się lepiej!
- Nie zachowuje się gorzej, a to znaczy, że zachowuję się lepiej! Zaraz tam pojadę i pokaże temu gnojkowi, gdzie jego miejsce!
- NIE!!- wrzasnęłam tak głośno, że wszyscy ucichli.- Proszę, on o niczym nie wiedział! Przysięgam, to był tylko mój pomysł. Ja niczego nie planowałam! Proszę, zostaw go- dodałam już ciszej. 
- Jeszcze nikt nigdy mnie tak nie zawiódł jak ty- powiedział cicho, a mi na te słowa serce pękło. On robił dla mnie wszystko, a ja my co chwilę tak odpłacałam.   


---------------------------------------------------------------------------------
Po raz kolejny przepraszam za poślizg czasowy, ale naprawdę nie wyrabiam.
Kaja nabroiła i Krzysiek się dowiedział więc będzie musiała się zmierzyć z jego gniewem xd Jeszcze PRAWDOPODOBNIE rozdział czy dwa i epilog.
Pozdrawiam i do soboty ;* 

13 komentarzy:

  1. Jeeeny no. Musielj do tego supermarketu iść? ;(
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuu.. No to grubo xD .. Kaja teraz ma serio przerombane! No ale są tez plusy tej sytuacji ;) . Wracajac do poczatku rozdzialu to myslalam ze oni tego nie zrobiom ! I przezylam szok :p ... Mega rozbawila mnie ta sytuacja ze stołem hehe :D .. Mam nadzieje Kaja i Iwona ujarzmią Krzysztofa ;) :). A tak ogolnie to za**bisty rozdzial ! Tylko szkoda ze juz nie dlugo epilog :/ :(

    OdpowiedzUsuń
  3. no chyba sobie jaja robisz co ? Nie kończ tego. Codziennie wchodzę z nadzieja, że będzie coś nowego, a ty mi teraz chcesz powiedzieć, że koniec? nie zgadzam się. Proszę niee kończ tego :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie rób końca !!!! Jeju aż płacze :'(. Ale i tak rozdzial zajebisty i jak się Krzyś dowiedział :) No po prostu żyć, nie umierać i czytać twoje wpisy :D. Pozdrawiam Dooma :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedna Kaja :/ ale jak by Krzysiek pozwolił jej się zobaczyć z Kubą, to nic takiego nie miało by miejsca. Rozdział świetny...jak zawsze :D
    Czekam z niecierpliwością na nowy xd
    Pozdrawiam :* An

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurde .. musieli iść do supermarketu ... Kaja ma przerobane

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale romantycznie ♥ To lubię.
    Kaja narozrabiała i Krzysiek miał święte prawo zareagować w taki sposób (nawet jeśli momentami był zbyt impulsywny), w końcu niedawno drżał o jej życie, gdy została porwana i z pewnością czasami w myślach prześladuje go widmo powtórki z rozrywki.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny :) Nie kończ :) Będzie happy end

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny :) Czekam na następny :) Zapraszam do siebie już niedługo pojawi się kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  10. O mamuniu, dawno mnie nie było, ale zaległości nadrobiłam. niezłe hece... Miałam nadzieję, ze ten wyjazd do Kuby uda się utrzymać w tajemnicy, ale wychowawcy zachciało się iść zaraz po wycieczce do tego supermarketu, co Igła. Noe ludzie, Rzeszów jest ogromny! Tam jest pełno innych sklepów! W dodatku, co on, żony nie ma żeby ona poszla na zakupy? Ale nieeeeee, musiał tam być i spieprzyć -.- Oby tylko Krzysiek nic Kubie nie zrobił, bo Rany Boskie, na pogrzeb trzeba zbierać. Mam nadzieję, że jakos się ułoży, ale Kai to współczuję. Jak dla mnie, to nie zrobiła nic złego. No może powinna o tym pogadać choćby z ciocią, bo reakcja Krzyśka była wiadoma... dobra, co ma byc to będzie!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie no wiedziałam że się Krzysiek dowie! :( A miało być tak pięknie... Co ta Kaja wyprawia? Ja wiem że Krzysiek też nie był święty bo przecież mógł pozwolić na przyjazd Kuby do Rzeszowa ale Kaja mogła z ciocią Iwoną chociaż o tym porozmawiać albo coś... Oby Igła nic Popiwczakowi nie zrobił!! To nie jego wina przecież noo :( O jeny, jestem ciekawa jak się teraz Kaja będzie z Kubą kontaktowała? I jeszcze ten Mateusz.. czuję jakąś intrygę!
    Pozdrawiam i przepraszam za nieobecność <3

    OdpowiedzUsuń
  12. No to się po robiło.Mam nadzieje że Igła nic głupiego nie zrobi.
    Czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń