sobota, 15 listopada 2014

Rozdział 32

Rozdział 32

       Swoją karę znosiłam w milczeniu. Wiedziałam, że narozrabiałam i nie mam prawa się buntować. Moje codziennie czynności ograniczały się do jedzenia, szkoły, nauki i spania. Wujek jasno się wyraził- żadnych przyjemności. Zatem żyjąc rutyną, z dnia na dzień, nie żaliłam się.
   Rzeszowski libero od czasu awantury nie zamienił ze mną ani słowa. Kiedy jedliśmy wspólnie jakikolwiek posiłek, zachowywał się jakby mnie nie było. To bolało, ale byłam świadoma, że zasłużyłam sobie na takie traktowanie. Nawet ze szkoły mnie ktoś musiał odbierać. Kiedy jechałam jednym autem z wujkiem to panowała tak napięta atmosfera, że nawet nie próbowałam zacząć rozmowy. I tym sposobem milczeliśmy sobie przez ponad pół miesiąca.
   W tym czasie udało mi się tylko kilka razy zadzwonić do Kuby z telefonu Magdy na przerwach. Chociaż tyle.... Najbardziej cierpiałam na tym, że nie mogę z nim nawet spokojnie porozmawiać.
   W połowie grudnia przyszedł czas na wywiadówkę i proponowane oceny na koniec semestru. Po raz pierwszy w życiu nie obawiałam się tego co będzie po niej. Ten miesiąc samej nauki sprawił, że poczyniłam ogromne postępy. Ciocia chciała iść, ale wujek uparł się, że zwolni się z treningu i sam pójdzie.
- Kaja, pieczemy ciasteczka, chcesz nam pomóc?
- A mogę?- spytałam niepewnie.
- No, jasna, co to za głupie pytanie!- uśmiechnęła się.
Poszłam za nią do kuchni. Zawsze to jakieś urozmaicenie. Niewiele rozmawiałyśmy. Cały czas dręczyło mnie jedno pytanie.
- Wujek dalej jest tak wściekły na mnie?
- Trochę mu przeszło, ale nie ukrywam, że dalej jest zły.
Pokiwałam jedynie głową.
- Słoneczko, popełniłaś wielki błąd. Tak się po prostu nie robi.
- Wiem, dlatego się skarżę.
- Udobrucha się go w końcu. Nie martw się- uśmiechnęła się pokrzepiająco.
  Skończyłyśmy robić ciastka i kiedy usłyszałam auto na podjeździe, uciekłam do swojego pokoju. Usiadłam przy drzwiach i nasłuchiwałam.
- Już jestem!- oznajmił wujek.
- No i jak?- spytała na wstępie ciocia.
- No całkiem nieźle- przyznał bez entuzjazmu. W tamtej chwili miałam ochotę przybić mu piątkę, w czoło, młotkiem! Dwie tróje, a tak czwórki i piątki i to jest "całkiem nieźle"?! No halo!
- Przecież to są fantastyczne oceny!- zachwyciła się ciocia. No nareszcie ktoś docenił moje wysiłki!- A jakieś ważniejsze informacje?
- Tylko trąbią o tym wyjeździe do Hiszpanii.
  Przestałam podsłuchiwać i poszłam położyć się do łóżka. Nie miałam co ze sobą zrobić. To były najgorsze męczarnie w całym moim życiu.
   Następnego dnia wstałam wcześnie z racji tego, że położyłam się wcześnie spać. No bo co innego miałam robić? Leżałam w łóżku i czytała sobie podręcznik do biologii. Tak wiem, nuda, ale jednym z zakazów było żadnych książek, w których jest cokolwiek o miłości a ja innych nie lubię! Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
- Kaja, chodź na śniadanie- usłyszałam łagodny głos wujka. Aż mnie wbiło w materac.
- Tak- odchrząknęłam-... zaraz przyjdę.
Pokiwał tylko głową i zamknął drzwi. Odezwał się do mnie pierwszy raz od miesiąca więc to był naprawdę wielki cud. Zerwałam się z łóżka i szybko przebrałam piżamę na codzienne rzeczy. Poszłam do kuchni, gdzie siedzieli już wszyscy Ignaczakowie. Zostało jedno wolne miejsce, tuż na przeciwko wujka.
- Cześć wszystkim.
- Hej, skarbie. Zajadaj bo dzisiaj jedziemy na wycieczkę rowerową.
Kiedy kończyliśmy śniadanie, pomogłam jeszcze posprzątać i jak zawsze chciałam wrócić do siebie, ale zatrzymała mnie żona libero.
- Wujek chciał ci coś powiedzieć.
- Masz bardzo dobre oceny i ciocia postanowiła...- urwał, kiedy zarobił kuksańca w bok- ... postanowiliśmy...- kolejny kuksaniec-... postanowiłem znieść twój szlaban. No to miłego dnia- dokończył i tym razem ciocia zapodała mu kopniaka w piszczel.- I pojedziemy jutro do Jastrzębia.
- Proszę?- nie dowierzałam
- Zawiozę cię do Jastrzębia, żebyś mogła się z nim spotkać, ale wrócimy tego samego dnia wieczorem- oznajmił zrezygnowany. Rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam w policzek.
- Dziękuje, tak strasznie dziękuje- powiedziałam ledwo słyszalnym głosem. Na początku niepewnie odwzajemnił mój uścisk, ale potem już niemalże byłam miażdżona w niedźwiedzim uścisku. Widocznie nie tylko ja cierpiałam przez ostatnie tygodnie.
   Następnego dnia wstałam tak szczęśliwa jak nigdy przedtem. Ten miesiąc ciągnął się w nieskończoność. W końcu mogłam Go zobaczyć. Postanowiła nie dzwonić tylko zrobić mu niespodziankę. Przecież te nieliczne razy, kiedy rozmawialiśmy przez telefon mówił, że tęskni, że kocha, że czeka.....
- Kaja, gotowa?
- Tak, już idę.
- Tylko jedźcie ostrożnie- poprosiła ciocia. Przytuliłam ją na pożegnanie. Zdążyłam jej wczoraj podziękować za to co dla mnie zrobiła. Uporała się z nie byle kim! Podziwiam tę kobietę, na serio!
 Podczas podróży było prawie jak za dawnych czasów. Czuć jeszcze było ten dystans. Jednak nic nie mogło zepsuć mi humoru. W końcu podróż dobiegła końca.
- Umówmy się, że przyjadę o 17 po ciebie dobrze?- spytał, a ja pokiwałam głową i przytuliłam go na pożegnanie. Wyskoczyłam z auta i z wielkim uśmiechem na ustach weszłam do bloku. Jedynym życzeniem wujka było, żebyśmy wyszli od razu z mieszkania. Rozumiałam jego obawy i miałam zamiar go posłuchać. Koniec z kłamstwami.
   Zapukałam w odpowiednie drzwi, ale nikt nie otwierał. Jednak słyszałam, że ktoś jest w mieszkaniu. Nacisnęłam na klamkę. Było otwarte więc weszłam. Słyszałam jakieś odgłosy w salonie. Kiedy tam poszłam stanęłam jak wryta, a oczy momentalnie napełniły mi się łzami. Mój Kuba, mój doskonały kochający Kuba całował się namiętnie ze swoją "przyjaciółką". Serce pękło mi na milion malutkich kawałeczków. On był już bez koszulki, a ona miała rozpiętą koszulę, którą wspólnie ściągali. Na tej samej kanapie, na której jeszcze nie tak dawno oddawaliśmy się swoim czułością. Upuściłam telefon, który miałam w ręce, a oni na ten dźwięk odskoczyli od siebie.
- Kaja?!- zdziwił się Popiwczak.- To nie jest tak jak myślisz!- zaczął i podszedł do mnie, chwytając mnie za ramiona.
- Tylko przyjaciółka?- spytałam.- Kocham cię? Jesteś całym moim światem?- zaczęłam zadziwiająco spokojnie.- Jesteś najważniejsza?! Damy radę?!- krzyczałam, a po moich policzkach, pociekły łzy.
- Kaja, ja ci to wszystko wytłumaczę, to moja wina!- zaczął Zając.
- Masz rację to wszystko twoja wina. Nie będę wam stawać na drodze. Szczęścia życzę- powiedziałam niemal szeptem, strąciłam ręce libero ze swoich ramion. Podniosłam telefon i szybkim krokiem wyszłam z mieszkania.
- Kaja, stój!- usłyszałam za sobą. Kuba dogonił mnie.- Proszę wysłuchaj mnie!
- Czego ty jeszcze ode mnie chcesz?! Przez cały ten czas moje życie ograniczało się tylko do szkoły i nauki! Zawiodłam jedynego człowieka, któremu naprawdę na mnie zależy, żeby spędzić z tobą trochę czasu. Dałam ci wolność więc wróć do swojej dziewczyny- szlochałam już.
- Ja nie wiem jak to się stało. Pamiętasz jak się do niej nie odzywałem? Powiedziała, że się we mnie zakochała i nie chciałem się z nią zadawać, ale on chciała tylko przyjaźni....
- Tylko przyjaźni?! Czy ty siebie sam słyszysz?! Uwierzyłeś jej?!
- Wiem, głupio zrobiłem. Ale ja tylko ciebie kocham. Uwierz mi, no!
- To co z nią robiłeś we własnym mieszkaniu, skoro mnie kochasz?- spytałam, a on złapał się za głowę.
- Ja nie wiem jak do tego doszło. Nie było cie, a ona była przez ten cały czas i...
- Więc to moja wina?!
- Nie, ale Kaja proszę, daj mi szansę...
- Nie, Kuba. Z nami koniec!
- Kaja, nie, proszę! Ja cię kocham.
- I swoją miłość okazujesz pukając inne panienki?
- Wiesz, że tak nie jest!- bronił się, ale ja go nie słuchałam. Wykręciłam numer do wujka.
- Halo?
- Wujek, przyjedź po mnie teraz- błagałam łkając do słuchawki.
- Kaja, co się....
- Proszę!- przerwałam mu i się rozłączyłam.
- Kaja, kochanie....
- Nie mów nigdy więcej do mnie kochanie!- warknęłam przez zaciśnięte zęby. Nie minęły trzy minuty, a dostrzegłam auto rzeszowskiego libero. Popiwczak cały czas próbował mnie zatrzymać. Gdy tylko samochód się zatrzymał, wsiadłam do niego. Lecz wujek wyszedł z niego i z całej siły uderzył Kubę w twarz. Z nosa poleciała mu krew. Coś mu jeszcze powiedział na odchodne, ale nic nie słyszałam.
   Tak bardzo się zawieść. Wydawał się taki idealny. A potrafił zrobić takie świństwo. Nigdy nic mnie tak nie bolało. Moje serce krwawiło. Chciałam zniknąć, uciec gdzieś, gdzie nikt mnie nie znajdzie i nie skrzywdzi.
   Po chwili odjechaliśmy. Ostatni obrazek jaki pamiętam to jak Popiwczak biegł za samochodem. Wujek stanął gdzieś na poboczu.
- Co się stało?
- Zdradził mnie- powiedziałam i ponownie wybuchnęłam płaczem. Libero natychmiast mnie przytulił i starał się mnie uspokoić.- Powtarzał mi, że to tylko przyjaciółka, że tylko mnie kocha, a za moimi plecami...- nie dokończyłam tylko kolejny raz zaszlochałam.- A ja dla niego bym wszystko zrobiła, nawet bym zawiodłam ciebie. Czuje się jak ostatnia....- nie dokończyłam.
- Nie mów tak. Jeszcze nie raz się zakochasz. Jeszcze kiedyś będziesz szczęśliwa.
- Proszę jedźmy do domu- powiedziałam, odrywając się od niego.
    Przez całą drogą łzy płynęły mi po policzkach. Nie mogłam uwierzyć w to jaki człowiek, któremu ufasz potrafi być okrutny. Jak mocno można się zawieść. Nigdy nikomu nie zaufam.
   Po dotarciu do domu zamknęłam się w swoim pokoju. Podeszłam do szafy i nałożyłam na siebie TĘ bluza, która w dalszym ciągu pachniała NIM. Położyłam się na łóżku i w poduszkę wylewałam dalej swój ból.
   Zbliżały się święta i tylko ja nie dałam się ponieść magicznemu czarowi świąt. Nie byłam w dobrym nastroju. Nie raz trzymałam żyletkę w ręku, ale wtedy myślałam o tym, że tym samym wujkowi sprawiłabym ból. Znajdywałam w sobie siłę by wstawać rano i próbować jakoś egzystować. Nikt nie potrafił ukoić mojego bólu. Najgorsze było to, że nie potrafiłam go znienawidzić. W dalszym ciągu kochałam  go całym, zranionym sercem. Przyjechał dwa razy do Rzeszowa, ale za każdym razem wujek go poganiał. Szukałam rozwiązania tej sytuacji. Chciałam odciąć się od tego.... Uciec.... Wyjechać nie patrząc się za siebie. To spowodowało, że chwyciłam ulotkę, wyjazdu do szkoły w Hiszpanii. Długo nad tym myślałam, ale to była moja wymarzona ucieczka. Tak jak obmyśliłam, tak zrobiłam- wyjechałam.

5 lata później. Wrzesień
 
      Skończyłam szkołę. Dzisiaj wracałam do Rzeszowa. Udało mi się skończyć w Hiszpanii szkołę średnią i studia pierwszego stopnia jako psycholog. Uczucie do Kuby wygasło. Nigdy więcej go nie zobaczyłam. Nie oglądałam meczy, unikałam hal sportowych, kiedy byłam w Polsce.
     Tata uporał się ze swoją chorobą, ale tak jak ja wyjechał tyle, że do Irlandii. Też chciał spróbować czegoś nowego. Z tego co wiem poznał tam kogoś.
  W końcu wylądowałam, a przy wyjściu już czekała na mnie osoba, która wspierała mnie przez cały czas- wujek Krzysiek. Podbiegłam do niego i wpadłam w jego ramiona.
- No, nareszcie! Jak lot?
- W porządku.
- A co u cioci?
- Jest w sanatorium. Musi się trochę zrelaksować. Słuchaj dzisiaj w klubie jest mini przyjęcie. Może wpadniesz?
- Jasne, czemu nie- uśmiechnęłam się.
   Wieczorem zgodnie z planem wyszliśmy na przyjęcie, które odbywało się w siedzibie klubu Resovi. Wujek zostawił mnie samą na chwilę, a ja zaczęłam się zastanawiać, co mną kierowało, kiedy zgadzałam się z nim przyjść.
- Kaja?- zamarłam na dźwięk tego głosu. Poznałabym go wszędzie. Przymknęłam powieki i wzięłam głęboki oddech.- To naprawdę ty?- niedowierzał.
- Tak, cześć Kuba- uśmiechnęłam się lekko.
- Gdzie byłaś?- usłyszałam w tym pytaniu trochę wyrzutu.
- W Hiszpanii. Skończyłam tam szkołę. A co u ciebie?
- Dobrze, wyjeżdżam do Włoch.
- A co u Sabiny?
- Nie utrzymuje z nią kontaktu od lat. Szukałem cię...
- Wiesz muszę iść do toalety, przepraszam- powiedziałam i odeszłam. Nie chciałam ciągnąc tej krępującej rozmowy. Przez resztę wieczoru starałam się unikać Kuby. W końcu znalazłam się na parkiecie tanecznym z wujkiem.
- Nie mówiłeś mi, że on tu będzie- powiedziałam z pretensjami.
- Przecież grał w Rzeszowie to jak miał nie przyjść?
  Niestety.... W czasie tańca ponownie natrafiłam na Kubę. Nie chciał mnie na krok odstąpić. Nawet kiedy chciałam już wracać stwierdził, że mnie odprowadzi. Cały czas trzymałam go na dystans. Musiałam powtarzać sobie, że nie mogę znowu poczuć do niego czegokolwiek.... Nie po tym jak cierpiałam. Wracaliśmy do domu pieszo, choć był to kawał drogi. Przypomniały mi się stare czasy, gdy tyle bym dała, żeby być w jego towarzystwie. Zamarłam, kiedy dał mi swoją marynarkę.... Odezwały się wspomnienia... Kolejna dawka bólu.
- No, dzięki za odprowadzenie- powiedziałam i oddałam mu jego cześć garderoby.
- Kaja- chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Nasze oczy się spotkały, a po chwili poczułam jego wargi na swoich. Nie byłam w stanie się oderwać. Moje serce zabiło szybciej. Po chwili opamiętałam się i odepchnęłam go od siebie. Chciałam uciec, ale kolejny raz mnie zatrzymał.- Kaja, ja wciąż cię kocham. Daj nam szansę. Jutro odlatuje do Włoch, leć ze mną. Wiem, że to wariactwo, ale spróbujmy...- w jego głosie słychać było błaganie.
- Nie, Kuba- powiedziałam spokojnie.- Dużo czasu zajęło mi dojście do siebie. Przykro mi, ale dla nas nie ma nadziei. My już nigdy nie będziemy razem....


-----------------------------------------------------------------
Za tydzień epilog, który przewiduje krótki :)
Do następnego ostatni raz <3

12 komentarzy:

  1. nie wierzę, że oni nie są już razem, byli taką idealną parą :( mam nadzieję, ze w epilogu jednak się pogodzą i wszystko wróci na właściwe tory :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kubusiu, zawiodłam się na tobie! Jak mogłeś? Nieważne kto zaczął, liczy się fakt, że zdeptałeś uczucia Kai.
    Kaja postąpiła słusznie zrywając z nim wszystkie kontakty... Ale i tak chciałabym, żeby byli razem. W końcu minęło kilka lat, trochę w ich życiu się pozmieniało... Spróbuje mi nie napisać happy endu! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaden epilog !!! masz mi nie robić tego. niedosyć, że zrobiłaś tutaj takie zamiesznie to jeszcze chcesz konczyc? NIE ZGADZAM SIE :( UMRĘ :((

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie jak on tak mógł z nią postąpić,och a ta Zającowa to zabić.Kaja świetnie postąpiła wyjeżdżając mogła sobie wszystko ułożyć.Nie mogę się doczekać epilogu i pomyśleć że będę musiała rozstać się z tym opowiadaniem.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Tylko mi spróbujesz epilog wstawić, a przyjadę do Ciebie ( chociaż nie wiem gdzie mieszkasz :P) i zmuszę Cię byś napisała kilkadziesiąt rozdziałów z dalszego, przewspaniałego życia Kuby i Kai przy których będziemy ryczeć i ryczeć i przez kilka dni następnych ryczeć !!!!
    Ponieważ ja teraz ryczę więc nie wiem czy mi coś wyjdzie z napisania tego komentarza. Jestem w szoku co do tego rozdziału. Nie spodziewałam się, że tak potoczą się ich losy. LooooooooooooooooooooooooooL. Chcę, abym w następnym rozdziale była tak zszokowana i rozpłakana, że przyjedzie po mnie karetka i zabierze mnie do wariatkowa hahahhaah :D. Jestem przeszczęśliwa, że czytam ten blog. Cieszę się, że Cię poznałam ( może nie osobiście, ale tutaj w naszym świecie :) ).
    Myślę, że i ze mną zostaniesz i będziesz czytać mój blog :)
    Pozdrawiam i buziolki :* Dooma :)
    PS. Zapraszam do mnie na nowe rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  6. :O Nie wierze.... Oni byli przepiekną parą! Oczywiscie Kuba musiał coś zmaścić. Faceci.... -,- .. Dobrze ze chociaz z Krzysiem sie pogodzila :) .. Jaki epilog? :/ Co ty wygadujesz?! Moje serce rozpadło sie na kawałki... :( .Prosze nie kończ tej pięknej histori.. Błagam! :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże coś ty najlepszego zrobiła?! Nie mam słów..
    Jak to sie mogłi stać że oni nie dali sobie szansy ? ;(
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Niee tylko nie epilog :( piekny rozdzial :(

    OdpowiedzUsuń
  9. No wlasnie tylko spróbuj epilog dac ! To też tam do Ciebie przyjade :-). Aż mi sie łezka zakręciła w oku... Kuba dlaczego ? I czekac tu kolejny tydzień na kolejny rozdział! Czy ona wyjedzie z nim ? Fajnie by było;)
    Twoje opowiadanie czytałam juz 2 razy !

    A m pytanko:-) piszesz jeszcze jakiegos bloga ? Czytalam juz tego o tej dziewczynie co byla z tym chlopakiem , co uciekli od jej ojca:-) swietny!! Jak masz jakiegos bloga to podaj link w nastepnym rozdziale:-) Aga :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Że co?! No Kubusiu, gratuluję jakże powalającej... GŁUPOTY!!! Ja się pytam jak on ma czelność proponować jej wspólny wyjazd, wgl jak on jeszcze może spojrzeć jej w oczy? Nie no ale się zawiodłam :'( Moim zdaniem Kaja postępuję słusznie. Teraz niech on cierpi, może uświadomi sobie co musiała czuć biedna Kaja! Ale jak ty mogłaś mi to zrobić? Przecież to była para idealna.. Ty bezduszny potworze xD Na happy end raczej nie mam co liczyć? :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Tylko mi cieszyła się mordka przez cały rozdział ? :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Jej..
    Się pokomplikowało.
    Lemur - mistrz tragedii?
    Lubiłam Kubę, ale za takie świństwo nie ma przebacz. Mam nadzieję, że Kajtuś znajdzie sobie lepszego facecika.
    A teraz lecę czytać epilog, bo mam takie zaległości, że nawet nie chcę o tym mówić.
    Całuję! :*

    OdpowiedzUsuń