środa, 18 czerwca 2014

Rozdział 2

Rozdział 2
       Otworzyłam oczy. Nawet nie pamiętam, kiedy usnęłam wtulona w wujkowe ramię.  Tak dawno nie przespałam spokojnie, bez koszmarów całej nocy, że już nie pamiętałam jak to jest mieć dobry sen. Rozejrzałam się po pokoju. Byłam sama, ale na stoliku leżała pełna taca z jedzeniem, na którą się niemal rzuciłam. Wczoraj zjadłam tylko jedną bułkę więc nie ma co się dziwić. W błyskawicznym tempie pochłonęłam całe swoje śniadanie.  Potem poszłam wziąć prysznic. Mimo wszystko nie chciałam straszyć ludzi swoim wyglądem.
       Kiedy wyszłam z łazienki nie za bardzo wiedziałam co ze sobą zrobić. Dręczyły mnie wyrzuty sumienia, czy aby na pewno zrobiłam dobrze przyjeżdżając do Spały po pomoc do wujka. Przecież ludzie, by plotkowali, plotkowali, ale w końcu znaleźli by sobie inny temat do rozmów... A tacie nie dałam nawet znać co się ze mną dzieje, dokąd uciekłam.... Może powinnam wrócić? Może nie powinnam go tak zostawiać? Niewiele się zastanawiając zaczęłam pakować swoje rzeczy i gdy już miałam wychodzić drzwi do pokoju się otworzyły.
- Co ty robisz?- spytał wujek.
- Wracam do domu. Nie powinnam przyjeżdżać.- przyznałam załamującym się głosem.
- Nigdzie nie wracasz. Zostajesz ze mną.  Już rozmawiałem o tym z trenerem. 
- Nie mogę zostać. Tata się na pewno o mnie martwi. Źle zrobiłam, że go zostawiłam.
- Co ty mówisz? Ja cię nigdzie nie puszczę. Nie pozwolę byś przeżywała piekło.
- Ale... On nie jest do końca zły....- mimowolnie łzy zaczęły spływać po mich policzkach.- Przecież są też te dobre chwile... A on jest po prostu chory....
Wujek przytulił mnie do siebie.
- Nie usprawiedliwiaj go. Chcesz wrócić i co dalej? Nie dasz rady mu pomóc bo on tego nie chce. On nie zdaje sobie sprawy, że ma problem, a ja nie puszczę cie stąd. Bo... Bo cię kocham.- powiedział, a mi na ostatnie jego słowa zrobiło się ciepło na sercu. Tak dawno ich nie słyszałam do kogokolwiek. - Weź rzeczy, zaprowadzę cię do Twojego pokoju. Dobrze?- spytał i otarł moje łzy.
Pokiwałam na znak, że się zgadzam. 
- No, uśmiechnij się. Zobaczysz będzie fajnie.- objął mnie ramieniem i wyprowadził z pokoju, kierując się do windy.
- Zaraz to ja nie mam pokoju na piętrze z tobą?
- Nie, ale spokojnie masz z kadrą b piętro wyżej.
No to fajnie.....
      Nie byłam taka jak się wszystkim wydawało- zapatrzoną w siebie, obrażoną na cały świat, zbuntowaną złośnicą. To był mój mechanizm obronny. W życiu trzeba być silnym bo jeśli pokażesz ludziom, że łatwo cię zranić oni to perfidnie wykorzystają. To była moja żelazna zasada, którą się kierowałam- zrażać do siebie wszystkich, aby nikt mnie nie zranił.
- Który to pokój?-spytała zrezygnowana, kiedy wyszliśmy z windy.
- 223. Masz tu kluczyk. Rozpakuj się, przyjdę po ciebie na obiad zgoda?
Przytaknęłam.
- A i będziesz pomagać doktorowi. Wiesz podawać leki, czy robić porządek z papierami, dobrze?
- Dobrze.
Libero odwrócił się i kierował się z powrotem do windy. Zawahałam się przez moment.
- Wujek?- zawołałam za nim, a on się odwrócił, spoglądając na mnie pytająco.- Wiem, że może tego po mnie nie widać, ale doceniam to co dla mnie robisz.- powiedziałam niepewnie, nie wiedząc jak wyrazić to co czuję.
- Wiem.- podszedł do mnie i przytulił kolejny raz.- Wiem, Kaja.
        W takich chwilach zastanawiałam się, czy rzeczywiście warto udawać, że jest się z kamienia. Trudno być "zimną suką" dla kogoś kto okazuje ci serce.
         Weszłam do pokoju i zamknęła drzwi. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i rozpakowałam swoje rzeczy. Nie było tego za wiele. Wyszłam na balkon, rozkoszując się pięknymi widokami spalskich lasów.  Zamknęłam oczy i z uśmiechem na ustach wdychałam świeże powietrze.
- No proszę, kogo to moje oczy widzą?- zawołał ktoś z pokoju obok, a ja podskoczyłam ze strachu. - Hahaha, przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć.- powiedział, śmiejąc się dalej.
- Bardzo śmieszne Kuba wiesz...
- Wow, zapamiętałaś moje imię. 
- Trudno nie zapamiętać kogoś tak irytującego.- odpowiedziałam zgryźliwie. 
- Ej, jesteś nie miła.- udawał oburzonego.
- A ty niski i co z tego?
- To już cios poniżej pasa! Jestem wyższy od ciebie.
- Ale niższy od innych.- ups chyba trafiłam w czuły punkt.
- A skąd to możesz wiedzieć? Widziałaś tych wszystkich?
- Nie.... Ale nie trudno być wyższym.- oj tak to było wredne Kaja, a on był dla ciebie miły. No cóż... Niech się pozbędzie złudzeń, że można się z tobą zakumplować. Nie jesteś dobrym materiałem na przyjaciela.
Weszłam z powrotem do pokoju, nie chcąc kontynuować tej rozmowy, która jak na mój gust była bezcelowa. Włączyłam telewizor i położyłam się na łóżku. W taki oto sposób przetrwałam do obiadu.
- Jesteś pewien, że to dobry pomysł?- pytałam wujka, kiedy kierowaliśmy się na stołówkę.
- A czemu miałby być zły?- pytała rozbawiony.- Nie wstydź się.
- Ja się wcale nie wstydzę!- zaprzeczyłam i stanęłam w miejscu.
Zrezygnowany libero, wziął mnie za rękę i niemal siłą ciągnął na obiad.
- Ale zrobiłam fatalne pierwsze wrażenie. Byłam zaryczana.
- No to teraz zrobisz dobre drugie.
- Wiesz, że ja mam ciężki charakter i mogą mnie nie polubić.
- Głupoty gadasz.- nie dawał się przekonać.
Nie chciałam się do tego przyznać, ale rzeczywiście się wstydziłam. Przecież oni widzieli jak płakałam, a sama świadomość, że to są sławni siatkarze napawała mnie lekkim strachem i ogromną niepewnością.
- Ty nic nie rozumiesz. I przestań się ze mnie śmiać.- walnęłam go w ramię, trochę już wściekła.
       Kiedy weszliśmy na stołówkę to nie dość, że nie było już odwrotu to czułam się idiotycznie prowadzona przez wujka za rękę jak małe dziecko do przedszkola. Podeszliśmy pierwsze nałożyć sobie obiad, a potem do stolika, przy którym siedział Kłos, Wrona i Kubiak.
- Chłopaki, poznajcie. To moja chrześniaczka Kaja.
Po kolei każdy mi się przedstawił i podawał z uśmiechem rękę. Mimo moich początkowych obaw byli dla mnie bardzo mili. Jednak prawie w ogóle się nie odzywałam.
- Kaja, co ty taka milcząca?- spytał Kłos.
- Tak jakoś.
- Daj jej spokój, ma geny Igły ino patrzeć jak się rozgada.- zaśmiał się Andrzej, a wujek zgromił go spojrzeniem, na co z kolei ja się zaśmiałam z Michałem.  Każdy z siatkarzy zabronił mi kiedykolwiek zwracać się "per pan". 
Kolejną dawkę śmiechu dostarczył Karol. Jak gdyby nigdy nic jedliśmy obiad, a ta za przeproszeniem oferma wylała na siebie całą zupę.
-Aaaaa! Aj! Aj! Aj! Gorące!
Wszyscy, który byli na stołówce nie mogli powstrzymać się od śmiechu. 
- To nie jest zabawne!- krzyknął i dziwnym krokiem wyszedł z pomieszczenia, co siatkarze również skwitowali śmiechem.
        Wychodząc ze stołówki miałam okazję poznać człowieka, z którym miałam pracować- doktora Sowę. Poprosił mnie, żebym poszła z nim do jego pokoju i wytłumaczył mi co będzie należało do moich obowiązków.
- Twoje pierwsze zadanie to, żeby zanieść lód i maść Karolowi.- powiedział podając mi obie rzeczy.
 Poszłam do pokoju środkowego. Zapukałam trzy razy drzwi i od razy weszłam.
- Aaaa!- wrzasnęłam i zamknęłam oczy, gdyż niejaki pan Kłoś paradował w samym ręczniku.- Przepraszam powinnam poczekać, ale przyniosłam coś na te... poparzenia.
- A tak, dzięki. Nie przejmuj się.
Spaliłam buraka i jak najszybciej wyszłam z pokoju. No nie jestem przyzwyczajona widywać nagie, męskie klaty i to jeszcze TAKIE klaty!
         Miałam trochę wolnego przed treningiem, na którym musiałam być więc poszłam przed ośrodek i usiadłam na ławce. 
- Kaja!- zawołał ktoś mnie. Obróciłam się w kierunku, z którego dochodził głos. Doznałam szoku.
- Tato.... 


----------------------------------------
Ten rozdział trochę krótszy od poprzedniego wyszedł, ale następnym razem zadbam o dłuższy :)
Nie wiem, czy będę mogła komentować Wasze blogi i odpowiadać na Wasze komentarze bo jutro wyjeżdżam na weekend :) Obiecuje nadrobić zaległości jak wrócę (chyba że złapie wifi :D)
Dziękuje za wszystkie komentarze pod rozdziałem 1 :)

15 komentarzy:

  1. Świetny rozdział.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kaja jest nie miła dla biednego Kuby, który faktycznie odstaje wzrostem od reszty xD
    Dziś krótko, wybacz :>

    Pozdrawiam J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem ze krotko ale sie przygotowałam sie do wyjazdu :* nastwpnym razem to wam wynagrodze :*

      Usuń
    2. Wybacz , że spamuję zapraszam na post informacyjny na http://filozoficzna-milosc.blogspot.com/ :)

      Usuń
  3. Aj! się porobiło. Zastanawia mnie co jej tata robi w Spale, a co najważniejsze skąd się dowiedział gdzie jest Kaja? Igła zawsze spoko, Kłos musiał coś odwalić, a Kuba... no sama wiesz milutki :P
    Mam teraz sporo czasu bo ja mam już wolne :( Ahhh co ja będę robić bez mojej klasy w wakacje?
    TL
    P.s. Miłej zabawy! a nami się nie przejmuj... sami sobie wymyślimy co się dalej stanie, a uwierz mi to byłoby raczej ciekawe :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję właśnie odpoczywam w Zakopanym w pokoju :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgrywanie kogoś, kim nie jest się w rzeczywistości po pewnym czasie staje się męczące i Kaja chyba odczuła to na własnej skórze, jednak z drugiej strony trudno dziwić się, że nie potrafi zaufać innym ludziom i próbuje ich do siebie zrazić.
    Podejrzewam, że obecność w Spale ojca Ani to sprawka Krzysia :)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem ciekawa jak Tatulek się dowiedział o tym gdzie jest Kajka :). W ogóle jestem ciekawa następnego więc jak przyjedziesz to szybciutko dodawaj nowy i jakbyś mogła mnie poinformować u mnie w zakładce SPAM :). Z góry wielkie dzięki :* Pozdrawiam Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  7. Możesz być pewna że poinformuje ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział, bardzo miło się czyta. ;)
    Musiałam nadrobić, bo oczywiście jak to Jullaa - zawsze pojawia się późno :D
    Jestem bardzo ciekawa części dalszej.
    Czekam na kolejny, pozdrawiam :*

    PS. W wolnej chwili zapraszam na nowy rozdział, już 56 ;) http://zakochaniwsiatkowce.blogspot.com/2014/06/rozdzia-56.html
    Przepraszam za spam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej późno niż w ogole :)
      Nie ma za co przepraszać czytalam juz :*:*

      Usuń
  9. Zapraszam do siebie na kolejny.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem jak zwykle z poślizgiem czasowym... ;)
    Rozdział podoba mi się bardzo, a już szczególnie kończący go fragment.
    ,,Nie przejmuj się.''- łatwo powiedzieć Karol. Jakikolwiek facet w ręczniku to zawstydzający widok, a co dopiero taki. :D Sama spaliłabym buraka. Nikt go nie nauczył, że jak się paraduje w ręczniku, to chociaż drzwi na klucz się zamyka? ;)

    Według mnie dobrze, że Kaja przyjechała do wujka, inne otoczenie jej na pewno pomoże.
    Znikam, bo mózg nie kontaktuje, nie chcę gadać od rzeczy, albo się powtarzać. :)

    OdpowiedzUsuń