sobota, 4 października 2014

Rozdział 26

Rozdział 26


      Pierwszy tydzień szkoły to była istna masakra. Materiału do nauki było za dużo. Pozostaje jeszcze jedna kwestia, a mianowicie- moja nowa klasa. Miałam ich już wszystkich dość. Nawet mogę kilku z nich opisać. Jeden chłopak nazywa się Igor i to jakiś pożal się Boże model. Takiego lalusia to ja nigdy nie spotkałam. Ostatnio kupił sobie buty "za jedyne" 800 zł! Ja za to mam dwie pary spodni, sukienkę, 3 bluzki, buty i 2 dobre książki.
Nasza przewodnicząca to największy plastik jaki kiedykolwiek widziałam. Ona nie ma na sobie tapety tylko gładź szpachlową. "Największa gwiazda" szkoły. Jeśli jej ktoś podpadł potrafiła go zniszczyć.
Nie wolno zapomnieć o klasowym kujonie, a jednocześnie lizusie. Można powiedzieć, że to pani idealna. Lekki makijaż, stonowany strój i zawsze przygotowana na wszystko. Na dodatek kiedy według jej uznania klasa jest za głośno, musi wszystkich uciszać. Syczy jak worek węży! Siedzi w pierwszej ławce, ale myślę, że jakby mogła to siedziałaby cały czas przy tablicy.
Resztę klasy mogłam jakoś ścierpieć. Jednak wszystkich łączyła jedna rzecz- każdy, ale to każdy potrafił grać w siatkówkę, nawet plastikowa blondi. Po szkole rozniosło się kto jest moim opiekunem i oczekiwano ode mnie wysokich umiejętności na wf-ie, gdzie grano tylko w siatkówkę. W przeciągu tygodnia zrozumiano, że jestem największym beztalenciem w historii. Stałam się obiektem drwin z tego powodu.
Jedynym moim oparciem była Magda, która wbrew temu co mówiła wcześniej, nie wagarowała.
       Wrzesień mijał, a moje nastawienie się nie zmieniało. Kiedy wujek dzwonił i chciał porozmawiać, zwyczajnie odmawiałam. Ciocia próbowała mi to jakoś wyjaśnić, ale grzecznie powiedziałam, że nie może mnie zrozumieć. Z Kubą miałam się widzieć dopiero na meczu półfinałowym z Niemcami. Już nie mogłam się doczekać. Szczególnie, że był piątek i siedziałam na ostatniej lekcji jaką była matematyka, uporczywie wpatrując się w zegar.
- No to do ćwiczenia pierwszego poproszę......- zaczęła nauczycielka.
- Mogę ja?!- spytała Dominika, wręcz podskakując na krześle. Przewróciłam tylko oczami.
- Nie tym razem. Dajmy szansę komuś innemu- uśmiechnęła się do niej przepraszająco nauczycielka.- Poproszę...... Kaję.
Zastygłam na moment w bezruchu. Wlepiłam przerażony wzrok w nauczycielkę.
- No, chodź- uśmiechnęła się lekko.
Przełknęłam głośno ślinę i bardzo powoli podeszłam do tablicy. Z zadania nie rozumiałam nic. Co prawda matematyczka wszystko mi tłumaczyła i w końcu je rozwiązałam. Z ulgą usiadłam w ławce, czekając na koniec tej katorgi. Magda poklepała mnie pocieszająco po plecach.  Na reszcie nadszedł upragniony moment i zadzwonił dzwonek.
- No, w końcu!- wyrzuciła z siebie Magda.- Chodźmy na pizze dzisiaj- zaproponowała.
- Nie mogę. Muszę być wcześniej i pakować się na weekend.
- Farciara, ja obejrzę mecz tylko przez telewizorem- westchnęła.
- I tak najbardziej cieszę się, że zobaczę Kube- powiedziałam z uśmiechem, a ona przewróciła oczami.
- Tak, wiem, on jest taki cudowny i tak za nim tęsknisz bla, bla, bla.
- Ej- zaśmiałam się.- Wiem, że go nie lubisz, ale nie wiem czemu.
- A ty czemu nie lubisz Rafała?
- Bo to nachalny palant.
- O gustach się nie dyskutuje. Z resztą nie wiem czy wiesz ale od tego sezonu będzie pracował w Rzeszowie, w jakiejś klinice.
- Skąd wiesz?
- Mówił mi- zarumieniła się. Oj, jest coś na rzeczy. Ale miłość nie wybiera.
    Droga do domu przez zatłoczone centrum, niemiłosiernie mi się dłużyła. Nie dość, że stałam w 20-minutowym korku, to w autobusie znalazły się dwie staruszki, który krytykowały chyba każdego i nie zwracały uwagi na to, czy ten ktoś to usłyszy.
- Ten to cały na czarno!- oburzyła się jedna.
- A to- wskazała na mnie- to patrz jak w tych słuchawkach stoi!
Co ich kurde obchodzą moje słuchawki?! Ale mniejsza z tym. Było dosyć zabawnie. Wszystko byłoby dobrze, gdybym nie umierała z głodu.
- Już jestem!- krzyknęłam, kiedy byłam już w domu wujków.
- Chodź, zaraz będzie obiad- zawołała ciocia z kuchni.- Jak w szkole?
- W porządku.
- Wiesz, wujek Krzysiek dzwonił i prosił, żebyś się odezwała- powiedziała niepewnie, obserwując moją reakcję. Tylko pokiwałam głową. Ona wiedziała tak samo jak ja, że nie zadzwonię do niego.
      Nadszedł dzień, kiedy w półfinale Mistrzostw Świata, Polska miała zmierzyć się z Niemcami. Rano razem z Ignaczakami, wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy do Katowic. Nie cierpię podróży. Musze brać tabletki, które otępiają i muszę się przespać z półtorej godziny, żeby w ogóle kontaktować.
    Po kilku godzinach jazdy, wreszcie dotarliśmy pod hotel, w którym mieliśmy spędzić noc. W tym samym budynku byli siatkarze. Wujek już czekał w holu. Kiedy go zobaczyłam przystanęłam na moment. Nie potrafiłam się cieszyć z jego widoku. Nie to co jego rodzina. Dzieci wskoczyły mu w ramiona, żona pocałowała go w usta, tylko ja.... Jak zawsze.... Stałam z boku. Wujek wlepił we mnie wzrok jakby na coś czekał. Za jego plecami dostrzegłam sylwetkę Popiwczaka. Momentalnie świat przestał istnieć, a na moją twarz wkradł się uśmiech. Wujek błędnie myśląc, że uśmiecham się do niego, zaczął iść w moim kierunku.
- Kuba!- krzyknęłam i zaczęłam biec w jego stronę. Jednocześnie zobaczyłam, jak twarz starszego libero przybiera odcień smutku. Jednak w tamtym momencie to się nie liczyło. Skoczyłam prosto w ramiona Kuby.
- O, rany jak ja za tobą tęskniłem- powiedział. Najwspanialsze uczucie ze wszystkich, kiedy wreszcie mogłam go dotknąć, poczuć zapach jego perfum, tak po prostu być w jego ramionach. Cudownie było znowu poczuć te miękkie usta na swoich. Czułam się jakby nie było nic wokół, jakby świat zniknął, a pozostaliśmy tylko my.
- Muszę iść się rozpakować, ale potem może gdzieś pójdziemy?- spytałam.
- To spotkamy się za pół godziny tutaj?
Pokiwałam głową. Skradłam mu jeszcze jednego buziaka i poszłam po swoją walizkę. Szłam za wujkami do naszego pokoju. Okazało się, że jest on podzielony na 3 inne i miałam swój własny.
- Kaja, możemy porozmawiać?
Podskoczyłam w miejscu na dźwięk tego głosu.
- Skoro chcesz- wydusiłam z siebie, siląc się na obojętny ton. Jednak nadal stałam odwrócona do niego plecami.
- Rozumiem, że ci ciężko, ale nie rozumiem czemu uważasz się za intruza. Nawet we własnym domu nie czujesz się jak u siebie.
- Mój dom jest w Krośnie. I niedługo tam wrócę.
- Nie pozwolę na to! Nie pozwolę, żebyś znów przeżywała ten koszmar. Widziałem co tam się dzieje!
Przemilczałam to. Łzy napływały mi do oczu. Nie powinien tego przypominać. Podszedł do mnie i położył rękę na moim ramieniu, ale szybko się odsunęłam. Westchnął głęboko i wyszedł. Wiedziałam, że sprawiam mu ból, ale dlaczego zawsze mam myśleć tylko o innych?
- Ciociu mogę wyjść z Kubą?- spytałam, wchodząc do jej pokoju. Popatrzyła na wujka który siedział na łóżku. Pokiwał głową, nie patrząc nawet na mnie.
- Tak, ale weź ze sobą telefon.
   Zeszłam do holu, gdzie czekał na mnie mój siatkarz. Uśmiechnęłam się do niego szeroko. Nie chciałam myśleć o problemach, kiedy miałam go na tą jedną chwilę. Jednak wszystko musiała przerwać jedna osoba. Tak, dobrze myślicie- Zając. Gdzie Kuba tam i ona.
- O, cześć wam. Idziecie do miasta. Mogę iść z wami? Trochę mi się nudzi.
- Przepraszam, Sabina, ale chcielibyśmy spędzić trochę czasu sami- powiedział Kuba ostro i posłał jej wrogie spojrzenie. Objął mnie ręką w pasie i tak po prostu odeszliśmy. Popatrzyłam na niego zdziwiona. On właśnie jawnie odmówił Zającowi! I był dla niej tak nie uprzejmy, że aż mnie zatkało. Niby za nią nie przepadałam. Jednak w głowie zapaliła mi się czerwona lampka. On nigdy by nikogo tak nie potraktował, gdyby coś się nie stało. Nie chciałam, żeby przeze mnie zostawiał wszystkich przyjaciół. Jeśli jej nie lubiłam to mój problem, ale jakby nie było to jego przyjaciółka więc trochę się zmartwiłam.
- Nie patrz tak. Mówiłem, że jesteś najważniejsza i nikt nam dzisiaj nie będzie przeszkadzał- oznajmił i pocałował mnie w usta.
- Ale na pewno wszystko w porządku? Coś się stało?
- Nieee.... Po prostu chcę pobyć tylko z tobą. To źle?
- Nie mówię, że źle, ale martwię się.
- Niepotrzebnie- pocałował mnie w czoło.
Może rzeczywiście jestem przewrażliwiona? Przecież powiedziałby mi, gdyby było coś nie tak. Weszliśmy do pierwszej, mile wyglądającej kawiarni. Zajęliśmy miejsce w rogu pomieszczenia.
- Kotek, ale musimy pogadać.
- O czym?- zmartwiłam się.
- Myślę, że powinnaś trochę odpuścić wujkowi. Nie wszystko to jego wina i popełni wiele błędów, ale myślę, że jest dla ciebie jak drugi ojciec od wielu lat. Sama powiedziałaś, że mogłaś na niego liczyć w każdej sytuacji. Daje ci szansę na lepsze życie, na które zasługujesz. Jest przy tobie i nie oczekuje, że będziesz do niego mówić tato, że zapomnisz o swoim ojcu. Chce dla ciebie szczęścia. Pomyśl o tym.
    Rzeczywiście. Kuba miał dużo racji, ale mi również było ciężko. Przez cały mecz w głowie, dźwięczały mi jego słowa. Nie mogłam w pełni skupić się na meczu. Może powinnam trochę odpuścić?
     Cieszyłam się z awansu Polaków do finału mistrzostw, ale kiedy zobaczyłam jaki wujek jest przygnębiony, to miałam wyrzuty sumienia. Oczywiście skakał z radości po wygranym spotkaniu, ale jeśli ktoś znał go dobrze, to widział ten smutek w oczach. Jednak nie potrafiłam się przemóc i z nim porozmawiać. Nawet nie wiedziałabym co powiedzieć.
   Patrzyłam jak rozmawia ze swoim przyjacielem, Grozerem i przez moment nasze oczy się spotkały. Posłałam mu lekki uśmiech, żywiąc nadzieję, że zrozumie moją chęć naprawienia naszych relacji.. Nie mogłam wytrzymać jego spojrzenia, nie mam pojęcia czemu. Odwróciłam się od niego i zaczęłam błądzić wzrokiem po hali i po kibicach, którzy jeszcze jej nie opuścili. Jednak moją uwagę przykuł potężnie zbudowany mężczyzna, który wpatrywał się we mnie. Na początku myślałam, że mi się wydaje, ale w którą stronę bym nie poszła, śledził mnie swoimi oczyma. W strachu, zaczęłam szukać swojej rodziny. Stali przy wujku więc natychmiast tam pobiegłam. Nie wiedziałam jeszcze co mnie czeka następnego dnia.....


---------------------------------------------------------
Przepraszam za godzinny poślizg, ale nie wiedziałam, że mnie dzisiaj cały dzień nie będzie w domu. Za to jeszcze raz przepraszam.
Od następnego rozdziału zdarzy się to COŚ. A potem przeskok.
Jeszcze raz proszę, żeby wszystkie reklamy blogów pojawiały się w zakładce SPAM, szanujmy się. Ja rozumiem, że gdyby jej nie było to pod rozdziałem można się reklamować, ale skoro jest to jest po coś prawda? Dlatego proszę w niej pisać komentarze o nowych rozdziałach itd ;)
Jeśli ktoś chce być informowany, to w zakładce piszę, że proszę o podanie linku, nr gg, e-mail, czegokolwiek. Naprawdę to mi wiele ułatwi :) Z góry dziękuję ;)
Pozdrawiam i do soboty ;)

12 komentarzy:

  1. Świetny ! jestem ciekawa czy Kuba się pokłócił z Zającem czy coś innego... bo to do niego niepodobne... Chciałabym żeby Kaja się już pogodziła z Igłą.

    Zapraszam na 1 rozdział http://niewiedzialemzetaktobedzie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Kubą, że Kaja powinna trochę odpuścić wujkowi, bo on jednak stara się jak może, ale ona wybudowała wokół siebie jakiś mur.
    Znów intrygujesz! :P Ciekawa jestem, co znów wymyśliłaś! ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Klasa faktycznie masakra ;/ Nie zazdroszczę Kai.
    Faktycznie Kaja powinna odpuścić Ignaczakowi i pogadać z nim szczerze :) Dobrze, że Kuba przemówił jej trochę do rozsądku ;)
    A ten gościu na meczu bardzo mnie zaciekawił. Ale ty musiałaś skończyć w takim momencie? No musiałaś?!
    Zapraszam na 24 zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Niech Kaja da już spokój Igle, przecież on się stara :)
    Czyżby Zając pograł Kubusiowi na nerwach? ;p
    Hmm...nowy facet nowe problemy :/ ale i tak czekam na kolejny!
    Pozdrawiam :** An

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, oj, oj, oj, oj, oj, oj, oj, oj, oj, oj, oj, oj, oj, oj, oj, oj, oj ... Nie rób nic głupiego !!!!. Pamiętaj, że Kajka dużo przeszła i ma się jej nic nie stać, tak jak osobą jej bliskim !. Hahhahaa Niech ona się pogodzi z Krzysiem. Smutno mi już :(. Pozdrawiam Dooma :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie no naprawde musiałas napisac to ostatnie zdanie ? Teraz bede caly tydzien myslala co sie wydarzy w nastepnym rozdziale ! Oczywiscie rozdział jest strasznie ciekawy ! Jak dla mnie to powinnas dodawac rozdzialy co godzine ale wiem ze przeciez to niemozliwe :(. Uwielbiam twojego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG OMG OMG! jakie COŚ?! Aż się boję co ty tam knujesz... Kuba nie trawi Zająca? Czerwona lampka zapaliła ię u nas wszystkich! Śmeirdzi mi to na kilometr i wyczuwam, że Sabinka jednak nie jest taka idealna jak wszyscy myśleli ^^
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Coś mi się wydaje że Zając tu namiesza :-D hła hła hła
    Ja i te moje teorie spiskowe :p
    Czekam na natępny i... kocham :D
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. zapraszam na 25 zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  10. Nadrobiłam i świetny rozdział :)
    Oj Sabina namiesza tak przeczuwam .
    Czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Na przeczytanie był czas, ale na skomentowanie już go nie starczyło. Przepraszam. :)
    Krzysiek musi jakoś do niej dotrzeć. Kaja jest uparta, ale jeśli straci też Krzyśka to będzie jeszcze gorzej niż wcześniej.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń