sobota, 18 października 2014

Rozdział 28

Rozdział 28



     Obudziłam się w jakimś pokoju, a raczej pomieszczeniu. Leżałam na starym materacu. Wokół mnie było pełno pudeł, jak w magazynie. Miałam skrępowane ręce i nogi, a usta zaklejone taśmą klejącą. Byłam w szoku, ale powoli zaczynały do mnie docierać wydarzenia z przed kilku godzin.... a może dni? Nie wiedziałam ile czasu upłynęło. 
     Próbowałam uwolnić kończyny, ale nie byłam w stanie tego zrobić. Zaczęłam popadać w panikę. Bałam się tak. Pierwszy raz w życiu tak bardzo się bałam! Dlaczego nie weszłam szybciej do tego hotelu?! Czy ktoś mnie znajdzie, pytałam samą siebie. Jednak podświadomie byłam pewna, że wujek Krzysiek nie spocznie póki mnie nie odszuka. Poruszy niebo i ziemię by mnie znaleźć. Boże.... Dlaczego ja byłam dla niego taka okropna? Jeśli mnie zabiją nigdy się nie dowie, że mimo naszych relacji naprawdę go kocham. Będzie żył z myślą, że go nienawidziłam. Łzy zaczęły gromadzić się pod powiekami. W głowie zakorzeniła się jedna myśl- muszę się stąd wydostać.
- Obudziła się księżniczka- wzdrygnęłam się przerażona, na dźwięk grubego, szorstkiego głosu. Nie byłam w stanie zobaczyć do kogo ów głos należy. Porywacz znajdował się za moimi plecami, a ja nie miałam ochoty się odwracać. Moje serce ze strachu zaczęło bić w niewyobrażalnie szybkim rytmie. Choć nie wierzyłam, że to możliwe byłam jeszcze bardziej przerażona niż wcześniej.
- Umówmy się. Będziesz grzeczna i twój wujaszek sypnie kasą to nic ci się nie stanie. Będziesz sprawiać problemy, on nie zapłaci albo zawiadomi gliny skończysz marnie. A pamiętaj, że czasem są rzeczy gorsze od śmierci- zaczął się śmiać, jakby właśnie opowiedział dowcip. Jeśli chciał mnie zastraszyć to mu się udało. Przełknęłam głośno ślinę. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Modliłam się o to, żeby nic mi nie zrobił. Ale tajemniczy mężczyzna po prostu wyszedł pozostawiając mnie samej sobie.
"Wujek pomóż mi....."- błagałam w myślach.

Z perspektywy Krzyśka....

     Gdy cała moja rodzina przyjechała na mecz półfinałowy, wierzyłem, że coś się zmieniło. Martwiło mnie zachowanie Kaji. Codziennie dzwoniłem do domu i próbowałem z nią chociaż przez chwilę porozmawiać, ale się uparła. Żona powtarzała mi, że to dla niej wciąż duży szok i, że potrzebuje czasu. Dlatego cierpliwie każdego dnia, czekałem na to, kiedy się do mnie odezwie. Nastolatka zwiększyła moje złudzenia na poprawę naszych stosunków, kiedy na jej twarz wkradł się promienny uśmiech, miałem nadzieję, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Dziewczyna zaczęła biec, ale minęła moją osobę i wpadła w ramiona swojego chłopaka. Wtedy poczułem ukłucie w sercu. Wiedziałem, że nic się nie zmieniło.
    Sam tylko pogorszyłem sprawę. Jednak zarzekam się na wszystko, że miałem dobre intencje.
- Kaja, możemy porozmawiać?
Podskoczyła w miejscu na dźwięk mojego głosu.
- Skoro chcesz- wydusiła z siebie obojętnym tonem. Nadal stała odwrócona do mnie plecami.
- Rozumiem, że ci ciężko, ale nie rozumiem czemu uważasz się za intruza. Nawet we własnym domu nie czujesz się jak u siebie.
- Mój dom jest w Krośnie. I niedługo tam wrócę.
- Nie pozwolę na to! Nie pozwolę, żebyś znów przeżywała ten koszmar. Widziałem co tam się dzieje!
Przemilczała to. Łzy napływały jej do oczu. Nie powinienem tego przypominać. Podszedłem do niej i położyłem rękę na jej ramieniu, ale szybko się ode mnie odsunęła. Westchnąłem głęboko i wyszedłem.
 Nie mogłem sobie wybaczyć, że powiedziałem o te kilka słów za dużo. Ale zawsze uważałem ją za swoją córkę. Zawsze nią była chociaż nie wiedziała o tym. Starałem się robić dla niej wszystko. Nie mogłem pozwolić, żeby wróciła do piekła, z którego uciekła. Nie oczekiwałem, że zacznie do mnie mówić "tato". Pragnąłem jej szczęścia i bezpieczeństwa. Nie mogłem pozwolić, żeby mieszkała w Krośnie. Postanowiłem walczyć o prawa do opieki nad nią, niezależnie od jej zdania. Nie dam jej na nowo przeżywać horroru.

    Byliśmy mistrzami świata! Dalej nie mogłem w to uwierzyć. Gdy byliśmy już w hotelu, zmartwiła mnie dłuższa nieobecność Kaji. Poszedłem jej poszukać. Pomyślałem, że żegna się z Kubą przed hotelem więc nie zwlekając udałem się tam.
    To co zobaczyłem, napełniło mnie przerażeniem. Jakiś facet ciągnął Kaję na siłę do samochodu.
- Kaja!- zacząłem wrzeszczeć i biec w ich stronę, ale auto odjechało z piskiem opon.- Kaja!- krzyczałem dalej.- O, boże! Co teraz?- zacząłem gadać do samego siebie. Drżącymi rękoma wyjąłem telefon z kieszeni i pospiesznie wykręciłem numer 112.
- Słu....
- Porwano moją siostrzenicę!- przerwałem mężczyźnie niemal od razu.
- Spokojnie, proszę powiedzieć, gdzie pan jest zaraz wyślę patrol.
    Rozmowa dłużyła mi się niemiłosiernie, a oczekiwanie na policję jeszcze bardziej. Nie wiedziałem co ma zrobić. Byłem bezradny. Żadnego punktu zaczepienia, nie miałem pojęcia kto to mógł być. Jedno było pewne.... Znajdę ją gdziekolwiek jest.
- Krzysiek, co się stało?- przed hotel wyszła Iwona.
- Porwali ją- powiedziałem, mając łzy w oczach.
- Kto? Kogo?- zaniepokoiła się.
- Kaję, porwali Kaję....
- O matko! Dzwoniłeś na policje?
- Zaraz będą. Jeśli coś jej się stanie, ja sobie tego nigdy nie wybaczę....- powiedziałem. Żona podeszła i wtuliła się we mnie.
- Nic jej się nie stanie. Znajdziemy ją.
   Mój świat runął. Funkcjonariuszom nie byłem w stanie podać nic oprócz zdjęcia Kaji i podania przebiegu porwania.
- Jest jeszcze jedna sprawa. Proszę na razie o tym nikomu nie mówić.
- Jak mam udawać, że wszystko jest w porządku, kiedy nie jest?!- krzyknąłem.
- Rozumiem pana sytuację, ale to dla dobra śledztwa. Jeśli ustalimy w jakikolwiek sposób kto ją porwał łatwiej będzie nam ją znaleźć. Jeśli porywacze będą wiedzieć, że wszyscy o porwaniu wiedzą będą bardziej ostrożni. Proszę dzisiaj wrócić do domu. Przyślemy kogoś kto będzie monitorował sytuację i państwa telefon. Umożliwi nam to namierzenie porywaczy, gdy się odezwą.
Pokiwałem tylko głową. Nie umiałem wydobyć z siebie ani słowa.
- Jest ktoś kto może wiedzieć więcej?
- Jej chłopak- odezwała się Iwona.- Kuba Popiwczak.
Żona podała policjantowi jeszcze numer do młodego siatkarza. Byłem wściekły, że sam o tym wcześniej nie pomyślałem.
   Wszystkich zdziwiło, że nagle wyjechaliśmy z rodziną z hotelu. I to od razu po wielkim finale, ale co mieliśmy zrobić? Wytłumaczyłem się sprawami osobistymi przed trenerem i nie minęło pół godziny a już jechaliśmy w stronę Rzeszowa.

Z perspektywy Kuby:

   W Jastrzębiu byłem nad ranem. Ledwo wszedłem do swojego mieszkania, a rozdzwonił się mój telefon.
- Słucham?
- Witam, z tej strony mówi Piotr Zawada, policja kryminalna, czy rozmawiam z Jakubem Popiwczakiem?
- Tak, o co chodzi?- zdziwiłem się.
- W nocy w Katowicach, doszło do porwania niejakiej Kaji Sławińskiej....
- Co?!- przerwałem mu.- Jak to?!
- Czy jest możliwe, żeby pojawił się pan na komisariacie w Rzeszowie? Może wie pan coś, co mogło by nam pomóc.
- Już jadę.
- W takim razie do zobaczenia.
    O nie, nie, nie, nie. Tylko nie Kaja. Boże! Wiedziałem, żeby o tym komuś powiedzieć! Dlaczego ja jej posłuchałem? Czym prędzej pobiegłem do samochodu i jak najszybciej mogłem jechałem w kierunku Rzeszowa. Na miejscu byłem po kilku godzinach. Wpadłem zdyszany na komisariat. Zobaczyłem tam wujka Kaji. Oboje zostaliśmy poproszeni do gabinetu.
- Dzień dobry, Piotr Zawada- przedstawił się policjant.- Wydział w Katowicach przekazał mi sprawę.
- Rozumiem- odezwał się Igła.
- A więc panie Kubo, czy wie pan kto to mógł być.
- Tak- przełknąłem głośno ślinę.- W Spale ktoś się wkradł Kaji do pokoju. Ukradł zdjęcie z jej mamą. Potem ktoś ją napadł, ale uciekł. Rzucił tym samym zdjęciem jej w twarz. Dostała raz głuchy telefon, a potem wszystko ucichło.
- Dlaczego do jasnej cholery nic nie powiedzieliście?!- ryknął Ignaczak.
- Prosiła mnie, żeby nic nie mówić.
- I ty się jej musiałem posłuchać, bohaterze?!
- Ale proszę o spokój!
- Była na pana zła! I nie chciała z panem w ogóle rozmawiać.
- Trzeba było mi powiedzieć- rzucił tylko spokojnym, ale chłodnym tonem.
- Wiem, że trzeba było! Wtedy była bezpieczna, z nami.....
- Czy podejrzewacie kto to jest?
- Narkomani. Jej mama kiedyś zeznawała przeciwko nim w sądzie. Niedawno powinni wyjść z więzienia więc całkiem możliwe, że to oni.... O, boże, jak oni jej coś zrobią.....- załamał się starszy libero. Miałem jeszcze większe poczucie winy. Powinienem komuś o tym powiedzieć. Przeze mnie Kaja jest w niebezpieczeństwie.
- Spokojnie, mamy jakiś punkt zaczepienia. Będziemy ich szukać.

Wróćmy do Kaji;

     Było mi tak niewyobrażalnie zimno. Nie czułam już kończyn, które już dawno zdążyły zdrętwieć. Tak bardzo chciało mi się pić. Żołądek domagał się jedzenia. Nawet nie miałam już siły płakać. Otaczała mnie ciemność. Nie było tu żadnego okna, czułam się jakby czas nie istniał. Miałam wrażenie, że spędziłam tam wieczność.
   Usłyszałam brzęk kluczy i otwieranego zamka. Zacisnęłam powieki ze strachu.
- No królewno, pora zadzwonić do twojego wujaszka- oznajmił mój oprawca i poczułam jak zawiązuje mi opaskę na oczach. Byłam całkiem zdezorientowana. Panika zaczęła we mnie narastać. Usłyszałam jak porywacz wykręca czyjś numer.
- Mamy twoją córkę. Zastanawiasz się co jej możemy zrobić?- zaśmiał się mężczyzna.
- Zostawcie ją!- nie wiem jak, ale usłyszałam wyraźnie wujka przez telefon. Poczułam ukłucie w sercu. Jak ja za nim tęskniłam. Chciałam go tylko przeprosić.
- Spokojnie. Zasady są proste. Zapłacisz 500 tysięcy i dziewczyna jest cała i zdrowa twoja. Zawiadamiasz gliny to będzie miała bardzo powolną i bolesną śmierć.
- Zapłacę! Zrobię wszystko tylko jej nie krzywdźcie!
- Masz trzy dni na uzbieranie kasy. Wskazówki, dostaniesz w najbliższym czasie. Jedna sztuczka i już nigdy jej nie zobaczysz.
- Dobrze! Nie powiem nic policji! Tylko nic jej nie róbcie- błagał wujek. - Dajcie mi z nią porozmawiać.
Mężczyzna podszedł do mnie i odkleił mi taśmę z ust. Syknęłam z bólu. Potem przyłożył mi do ucha słuchawkę.
- Wujek?- zaczęłam płakać.
- Kaja, kochanie, spokojnie! Ja zapłacę, zrobię wszystko, żebyś wróciła cała i zdrowa do mnie.
- Tak się boję- przyznałam i zaczęłam płakać.
- Słonko, nie bój się. Zapłacę i nic ci nie zrobią. Obiecuję, że za niedługo wrócisz do domu. Kocham cię- słyszałam jego płaczliwy głos. Nie dane mi było odpowiedzieć. Porywacz zabrał telefon.
- Słyszałeś nic jej nie jest. Masz trzy dni.



---------------------------------------------------
Badum tsss xd Zdziwiły mnie teorie dotyczące Zająca i Rafała xd to już by było chore xd to porwanie było planowane już od momentu jak zginęło zdjęcie z Kaji pokoju więc jak już się wyjaśniło Zając nie ma z tym nic wspólnego, Rafał też nie xd Przepraszam, że jestem mniej aktywna na Waszych blogach, ale nie mam na nic czasu. Moje życie to biologia, chemia, matma- od poniedziałku do niedzieli, nowy rozdział- piątek i sobota: sobota- gra na gitarze i to wszystko, także jak na razie nie zapowiada się ciekawi. Tylko wczoraj udało mi się wyskoczyć na prezentację bbts i oto zdjęcie z niej ;)
Pozdrawiam i do soboty ;)

7 komentarzy:

  1. Znowu pierwsza ! Przypadek ? :D
    O Bożenko ! Już myślałam że nie wytrzymam ! Jakos przez tydzień było mi łatwiej oczekiwac tego rozdziału bo byla nauka ale od piątku to myslalam że zwariuje ! Dobrze ze Kaji nic nie jest. Szczerze? Nie spodziewałam sie że to mogą być narkomani :O . Zaskakujesz ;) . Boje sie tylko ze cos nie wypali i policja ich nie zlapie a Kaja zginie ;/ . Co tu wiecej pisac po takim rozdziale ? Ze jest swietny ? Mega ciekawy? Przecież to juź wiesz :P
    Wiem ze sie powtorze ale trudno:
    Kocham tego bloga ! Kocham bohaterow ! I Cb tez kocham ? :D <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu ile dramatu! Ale podoba mi to ;) Uwielbiam jak coś się dzieje ;D Dobrze zrozumiałam? W następntm rozdziale będzie przeskok o kilka lat tak? Ciekawe jak to się dalej potoczy?
    Jeśli znajdziesz czas to zapraszam do siebie na 28 zycie-jeet-za-krotkie.blogspot.com
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam cię :* rozdział jest boski *.* Co mogę jeszcze napisać? Strasssssznie mi się podoba i czekam na następny xD
    Pozdrawiam <3 An

    OdpowiedzUsuń
  4. Narkomanów się nie spodziewałam :o Mam nadzieję, że Kai nic się nie stanie i Krzysiek zdąży przybyć z odsieczą. Czekam na następny ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. O nie, o nie, o nie !!!!. Czemu jesteś taka okropna ! Jezusienki mam zawał ;o. Szok, wielki SZOK. Ale niech sie dzieje :D. Przynajmniej jest fajnie ( nie żeby do tej pory nie było :P). Pozdrawiam Dooma :).
    PS. Dziś u mnie prawdopodobnie pojawi się rozdział, także już zapraszam :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Ahh.. Też miałam być na tej prezentacji, ale niestety się rozchorowałam. ;((
    Narkomani.. W sumie to ma sens. Chcą kasy na prochy, no to porwą kogoś dla okupu. A jeśli przy okazji mogą się zemścić to jeszcze lepiej.
    Czasem tracę wiarę w społeczeństwo, naprawdę.
    Kuba powinien powiedzieć wcześniej o tym wszystkim lub przekonać do tego Kaję. Teraz może się to źle skończyć, no ale wierzę, że wszystko będzie w porządku.
    No i do Kajtka w końcu doszło, że powinna przeprosić Krzyśka! To jedyny plus całej sytuacji.
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. No to się dzieje,mam nadzieję że oni te dotrzymają słowa i jej nic nie zrobią.Krzysiu szybko załatwi pieniądze.Och dzieje się i to jest genialne.
    Czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń