Rozdział 6
Niedziela to w Spale nieoficjalny dzień odwiedzin. Siatkarze wtedy nie mieli treningów więc ich rodziny, dziewczyny, przyjaciele przyjeżdżali by się z nimi zobaczyć. Tak było i tego dnia.....
Czekałam przed ośrodkiem na przyjazd cioci Iwony, Seby i Dominiki razem z wujkiem. Cieszyłam się, że ich zobaczę, dlatego rano wstałam w dobrym humorze. Chociaż może na mój nastrój wpłynęły wydarzenia z dnia poprzedniego.
Kiedy jednak oczekiwane osoby pojawiły się, dzieci wpadły w ramiona swojego ojca, a on trzymając je w swoich objęciach przytulił jeszcze swoją żonę poczułam się jak piąte koło u wozu. Wiedziałam, że wujek mnie kocha, ale dotarło do mnie, że nigdy tak naprawdę nie będę przynależeć do jego rodziny. Momentalnie łzy stanęły mi w oczach, ale zamrugałam kilkukrotnie, aby się ich pozbyć. Nie chciałam nikomu psuć tej chwili. Szczególnie, że oni nie mieli zamiaru sprawić mi przykrości.
- Kaja, dziecko jak dawno cię nie widziałam.- powiedziała z uśmiechem ciocia i przytuliła mnie mocno do siebie. Seba i Dominika rzucili mi się na szyję. Nie wiem czemu, ale z dziećmi zawsze miałam dobry kontakt. Dla dorosłych potrafiłam być okropna, ale dla takich słodkich, niewinnych aniołków po prostu nie umiałam.
- Też się cieszę, że was widzę.- odpowiedziałam wysilając się na uśmiech.
Weszliśmy do środka gdzieś usiąść i porozmawiać. Mnie zbierało się na płacz. Nie umiałam wkręcić się w rozmowę. Wiem, wiem. Powinnam być wdzięczna i się cieszyć, że przyjęli mnie pod swoje skrzydła, ale nie czułam się częścią tego prześlicznego obrazka przedstawiającego szczęśliwą rodzinę. Czułam, że w jakimś stopniu tam nigdy nie będę pasować.
- Kaja wszystko w porządku?- spytał troskliwie wujek, badawczo mi się przyglądając.
- Właśnie, skarbie wyglądasz jakoś dziwnie. Dobrze się czujesz?- dodała ciocia.
- Właściwie to wczoraj nie mogłam zasnąć, nie wyspałam się i trochę się źle czuje. Nie obrazicie się jak pójdę do siebie się położyć?- spytałam grzecznie.
- Idź, odpoczywaj, a może ci coś przynieść? Może jesteś głodna?- dopytywała ciocia matczynym głosem.
- Nie, dziękuje. Zobaczymy się potem.- uśmiechnęłam się na pożegnanie i kiedy tylko zniknęłam za drzwiami stołówki, niemalże biegiem ruszyłam do windy.
- O! Hej Kajtek!- zawołał wesoły Kuba.- Wszystko gra?- spytał widząc moją minę.
- Tak, odczep się ode mnie krasnalu!!!- warknęłam, ale kiedy przemyślałam swoje słowa od razu miałam wyrzuty sumienia.- Kuba!- krzyknęłam za nim.- Przepraszam.- powiedziałam skruszona. Natychmiast żałowałam swoich słów. Popiwczak schował ręce do kieszeni, a wzrok utkwił gdzieś nade mną. Wiedziałam, że nie znosi jak w ten sposób go obrażam i strzelił focha. Z resztą miał racje. - Kubuś, przepraszam.- powtórzyłam i przytuliłam się do niego, na co on nadal był niewzruszony.- Wiesz, że ja najpierw coś palne, a potem pomyślę, a nawet jak pomyślę to i tak to palne.- nadal stał urażony moimi słowami.- Kubulku, nie fochaj się no.- pocałowałam go w policzek, co poskutkowało bo kąciki jego ust uniosły się lekko w górę.
- Co ja mam z tobą Kajtek.- pokręcił z politowanie głową i objął mnie ramionami.- Nie gniewam się już.
- No to fajnie.- uśmiechnęłam się z ulgą i oderwałam od niego.- Ale teraz muszę iść.- powiedziałam i bez słowa wyjaśnienia zostawiłam go na korytarzu.
Wsiadłam do windy i nerwowo przyciskałam guzik trzeciego piętra. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w czterech ścianach mojego pokoju, zanim się rozpłaczę albo kogoś wyprowadzę z równowagi. Potrzebowałam samotności. Chwili samej ze sobą, aby po prostu wypłakać całą niesprawiedliwość tego świata. Gdy zamknęłam za sobą drzwi osunęłam się na podłogę, z wyraźnym uczuciem ulgi. Chciałam sobie popłakać, ale jak na złość nie mogłam. Stwierdziłam, że najlepiej zrobię jak pójdę spać. Zamknęłam oczy i udałam się w krainę snów.
Gdy się obudziłam była już 16.-No to sobie pospałam.- pomyślałam, ale wolałam to niż myślenie nad swoim beznadziejnym życiem. Ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę!- krzyknęłam z łóżka.
- Kaja, my już będziemy jechać.- ujrzałam sylwetkę cioci Iwony.
- Już?- spytałam i zeszłam z łóżka.- Przepraszam, że z wami nie posiedziałam.- przybrałam skruszoną minę. Miałam trochę wyrzutów sumienia bo tęskniłam za nimi, ale z drugiej strony patrzenie na ich szczęśliwą rodzinę przypominało mi o tacie i o jego chorobie, która zniszczyła nasze relacje. Sama nie wiedziałam co jest gorsze. Odcinanie się od ludzi, których kochałam, czy może trzymanie się blisko nich, co przypominało mi tylko o tym czego nigdy nie będę w stanie doświadczyć.
- Nie przejmuj się, kochanie. Będziemy mieli na pewno mnóstwo okazji, a ty idź leżeć i odpoczywać bo marnie wyglądasz.- powiedziała troskliwie.
Pożegnałam się z nią i z kuzynami, a potem ponownie zaszyłam się w czterech ścianach. Podeszłam do szafki przy łóżku i wyciągnęłam z niej telefon ze słuchawkami. Usiadłam na parapecie, podwijając kolana pod brodę.
Have you ever loved someone so much, you'd give an arm for?
Not the expression, no, literally give an arm for?
When they know they're your heart
And you know you were their armour
And you will destroy anyone who would try to harm her
Not the expression, no, literally give an arm for?
When they know they're your heart
And you know you were their armour
And you will destroy anyone who would try to harm her
Tak....Eminem i muzyka, która ponownie była lekarstwem na moje rany, ulgą w moim cierpieniu. Nie chciałam pocieszenia, chciałam prawdy, którą tylko ten artysta mógł mi ofiarować.
Spoglądałam na dziedziniec ośrodka, który dzisiaj wyjątkowo tętnił życiem. Widziałam te wszystkie szczęśliwe rodziny. Michał Winiarski namiętnie całował żonę na pożegnanie, po czym czule pocałował synka w czoło. Dominika płakała w ramionach swojego taty, nie chcąc go zostawiać na kolejne dni, a może nawet tygodnie. Synek Mariusza Wlazłego przytulał się wręcz rozpaczliwie do taty. To było za wiele dla moich oczu. Łzy spływały mi po policzkach znaną sobie już trasą. Nie byłam już w stanie opanować drżenia ramion. Nie panowałam nad samą sobą. To nie prawda, że czas leczy rany. Rany zadane duszy są jak blizny, które się nigdy nie zagoją. Z czasem po prostu przywykamy do tego bólu, akceptujemy go, ale przede mną jeszcze długa droga do pogodzenia się ze swoim losem. Płakałam i płakałam, jakbym nie mogła przestać. Jednak ta czynność przynosiła mi ulgę, oczyszczała mnie od środka. Gdzieś tam czułam, że jest mi to w jakiś sposób potrzebne. Musiałam po prostu przyjąć do wiadomości, że są na świecie szczęśliwe rodziny, a mi po prostu zabrakło szczęścia. Wiedziałam o tym, ale nie mogła tego zrozumieć. Bo dlaczego akurat spośród tak wielu to ja miałam cierpieć?!
Poczułam jak ktoś delikatnie kładzie dłoń na moim ramieniu. Odruchowo wyciągnęłam z uszu słuchawki i już chciałam opieprzyć osobnika, który zakłócił mój spokój. Odwróciłam głowę i ujrzałam Kubę. Jakoś wcale mnie to nie zdziwiło. Popatrzyłam w jego cudowne oczy, w których można zatonąć i ujrzałam czystą troskę o kogoś na kim mu zależy.
- Wszystko gra.- wzruszyłam ramionami, odwracając wzrok. -Nie musisz się martwić.- przekonywałam go dalej, ale on się nie odzywał.- Po prostu się wzruszyłam i tyle.- tłumaczyłam swoje zachowanie i ponownie spojrzałam na niego, próbując się uśmiechnąć, ale z mojego gardła wyrwał się zduszony szloch, a oczy ponownie zapiekły mnie od łez. Kuba momentalnie mnie przytulił. Wziął mnie na ręce i położył mnie na łóżku. Wtulona w niego, płakałam jak małe dziecko. Nie miałam już sił udawać silnej i odpornej na wszystko nastolatki. Chciałam by ktoś dostrzegł moją kruchość, by się zainteresował i zatroszczył, okazał zainteresowanie nie wynikające z poczucia obowiązku, tylko z czystej sympatii i troski. Kuba od początku powoli, ale konsekwentnie zbliżał się do mnie, aż w końcu dotarł do najgłębszego zakamarka mojej duszy. Nie miał łatwo, ale po pewnym czasie przestałam mu to utrudniać. Potrzebowałam przyjaciela i musiałam się do tego przyznać.
- Chodź, pójdziemy do centrum na jakieś fajne ciasto na poprawę humoru.- powiedział, kiedy już przestałam płakać.
- Nie mam ochoty, zresztą.... Jak ja wyglądam? Podpuchnięte oczy, blada cera, normalnie gorzej niż trup!- stwierdziłam krytycznie.
- O to pójdziemy do takiej kawiarni co nigdy nie ma wolnych miejsc, wystraszysz klientów i zjemy coś!- zaproponował z entuzjazmem.- Żartowałem tylko.- powiedział, widząc moją minę.- Uśmiech na usta i jesteś najpiękniejsza na świecie. No już uśmiech. Taki jeden malutki uśmieszek... Dla mnie?- poprosił i zrobił taką minę, że nie mogłam się nie uśmiechnąć.- No! Możemy iść.- stwierdził zadowolony z siebie. Nie miałam innego wyjścia jak tylko pójść za nim. Z resztą co mi szkodziło?
Gdy byliśmy w centrum Spały brzuch dosłownie bolał mnie ze śmiechu. Łzy były jedynie dalekim wspomnieniem. Ludzie patrzyli się na nas jak na kosmitów, ale w tamtym momencie to się dla mnie nie liczyło. Cieszyłam się chwilą i towarzystwem, które miałam. To wszystko było jak sen i wiedziałam, że kiedyś się z niego obudzę, ale wtedy nie miałam ochoty o tym myśleć.
W kawiarni czas również minął nam w miłej atmosferze. Przekomarzaliśmy się, żartowaliśmy, rozmawialiśmy o wszystkim- o tym jakiej muzyki słuchamy, jakie filmy lubimy. Ogólnie rzecz biorąc poznaliśmy się lepiej. Żałowałam, że nie poznałam Kuby wcześniej. Może wtedy moje życie byłoby bardziej kolorowe? Po trzech godzinach zdecydowaliśmy się wracać do ośrodka.
- No i wtedy oni wszyscy się skapnęli, że są w trójkę jej ojcami rozumiesz?- kończyłam opowiadać film, gdy staliśmy już przed budyniem przygotowań olimpijskich.- I na końcu jeden z tych trzech stwierdził, że fajnie, że chociaż ma jedną trzecią córki. On w ogóle chyba był gejem. A! I reszta ojców go poparła, a ta laska się cieszyła.- zakończyłam swoją opowieść, śmiejąc się.
- Rany! Jakie ty filmy oglądasz?- spytał Kuba rozbawiony.
- Komedie romantyczne.- odparłam już poważnie. Staliśmy na przeciwko siebie nie odzywając się ani słowem. Było już ciemno, a cisza panująca wokół była wręcz magiczna.- Dziękuje ci za dzisiaj.- powiedziałam po chwili milczenia.- Dziękuje, że nie zostawiłeś mnie samej i poprawiłeś humor.- wlepiłam wzrok w ziemię.
- Nie ma za co. Jak coś wiesz gdzie mnie znaleźć.- zapewnił beztrosko, jakby to była drobnostka.
- Nie, ja naprawdę dziękuje. Może nie umiem tego okazać, ale to co dla mnie robisz dużo dla mnie znaczy.- podniosłam głowę i spojrzałam w jego tęczówki. Nie mam pojęcia co się stało, ale ponownie stałam jak sparaliżowana i jedyne na co miałam ochotę to zbliżyć się do chłopaka, który stał przede mną, co po chwili uczyniłam. Nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać. ' KAJA! OBUDŹ SIĘ! NIE RÓB TEGO!'- krzyczał jakiś głosik we mnie, ale drugi mi podpowiadał ' DLACZEGO NIE?'. No właśnie dlaczego? I z tą myślą skróciłam jeszcze bardziej dystans między nami. Kuba położył ręce na moich biodrach. Milimetry dzieliły nasze usta od zespolenia się w jedną całość. Jeszcze trochę i stanie się coś czego wcześniej się tak obawiałam, przed czym uciekałam. Ostatni milimetr i.....
- O, cześć wam!- krzyknął ktoś z boku, a my niechętnie odsunęliśmy się od siebie. Popatrzyłam na osobnika, który ośmielił się zepsuć tę magiczną chwilę i rozpoznałam Rafała.- Kaja wszędzie cię szukałem.- powiedział po czym ruszył w moja stronę i odciągnął mnie do Kuby, prowadząc do wejścia.- Potrzebuje pomocy w...- słowa młodego praktykanta zlały się w jakiś niezrozumiały bełkot bo moje myśli wędrowały wokół młodego chłopaka, który stał na zewnątrz, nieświadom, że z dnia na dzień coraz bardziej mi na nim zależy.
---------------------------------------------------
Dzisiaj trochej krócej, ale nie krótko xd
Tak wiem znowu ktoś im przeszkodził, jak ja mogłam i wgl xd no musialam jeszcze wam się znudzi i co wtedy ? ;p xd ;]
Dziękuje za komentarze ;]
Rozdział dodaje o tak wczesnej porze ze względu na najwspanialszą przyjaciółkę Pati, która mnie poprosiła i rozdział jest dedykowany właśnie jej ;] tylko jej nic nie mówcie bo popadnie w samozachwyt xd
Ostatnio dostałam sporą dawkę weny i zastanawiam się, czy nie dodawać 2 rozdziałów tygodniowo, ale to się jeszcze zobaczy ;] jak ja będę miała chęci, jeśli wena pozwoli i będziecie grzeczni ;]
Przepraszam za wszystkie błędy ;]
Następny rozdział w środe ;] choć jeśli mnie zmotywujecie dodam wcześniej, ale nic nie obiecuję ;p
Rozdział dodaje o tak wczesnej porze ze względu na najwspanialszą przyjaciółkę Pati, która mnie poprosiła i rozdział jest dedykowany właśnie jej ;] tylko jej nic nie mówcie bo popadnie w samozachwyt xd
Ostatnio dostałam sporą dawkę weny i zastanawiam się, czy nie dodawać 2 rozdziałów tygodniowo, ale to się jeszcze zobaczy ;] jak ja będę miała chęci, jeśli wena pozwoli i będziecie grzeczni ;]
Przepraszam za wszystkie błędy ;]
Następny rozdział w środe ;] choć jeśli mnie zmotywujecie dodam wcześniej, ale nic nie obiecuję ;p
pozdrawiam ;]
tak, proszę dodawaj częściej. uwielbiam Kubę :D czytam chyba każde opowiadanie w którym on występuje, a twoje bardzo mi się podoba :) szkoda, ze znowu ktoś im przeszkodził, ale jak to się mówi: co się odwlecze to nie uciecze xd :D
OdpowiedzUsuńNo zobaczymy Hehe xd ja lubię komplikować życie głównym bohaterom ;)
UsuńDodawaj częściej :) Kocham tą historię :* Jak on mógł im przeszkodzić NO JAK ! Czekam na następny :* Pozdrawiam Dooma :)
OdpowiedzUsuńNo wiem znowu wam to zrobiłam xd
UsuńMam nadzieję, że będziesz dodawać częściej rozdziały.
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny. Czekam na następny.
Zobaczymy :)
UsuńSerio ? Znowu ? Czy oni kiedyś się pocałują ? :-\ Tak ! Dodawaj częściej rozdziały ! :-D Uwielbiam ten blog !
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńja też proszę xd motywuję cie haha:) uwielbiam to opowiadanie ma takie coś właśnie że przeżywam to xd przynajmniej tak mi się wydaje, mega naprawdę!! przerwał im ktoś ale razem są tacy słodcy *.* i fajnie że się z nią droczą inni, słodkie, pozdrawiam :3
OdpowiedzUsuńFajnie że ci sie podoba ;)
Usuń2 rozdziały tygodniowo? Raj ^^ Prosiiiiimyyy <3
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle, ten Rafał to kretyn -.- Znowu było tak blisko do pocałunku, a tu on wparował! Nawet nie przeprosił, ze przeszkodził. Cham i prostak. Oj chyba się z Kubą nie polubią... A Popiwczak jest mega ! Troskliwy, pomocny, przyjaciel, jak i wspaniały chłopak w jednym ;) W dodatku dotarł do Kai, co nie było łatwym wyczynem ;)
Pozdrawiam ;*
no oni już się nie lubia xd ale taki mój plan ;]
UsuńŚwietny rozdział! :) Dodawaj częściej ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem, że Kaja w pewnym sensie izoluje się od szczęśliwej rodziny Krzysia, która tak daleka jest od tego, co dzieje się w jej świecie. Taki widok sprawia jej po prostu ból.
Nie no, ja mówiłam, że z tym Rafałem jest coś nie halo. Przerywać w takim momencie??
Pozdrawiam :)
No Rafał ma wyczucie czasu i to perfidnie wykorzystuje xd
OdpowiedzUsuńDo następnego;*
Jak będziemy grzeczni??? Serio??? :D
OdpowiedzUsuńLemur ale ty masz tupet!!! :P
Głupi Rafał, niech się buja, bo do tego jest stworzony.
Moje pytanie: Do Kuby nikt nie przyjechał że miał wolne??
Wiem jestem okropna ;*
OdpowiedzUsuńWszystko wyjaśni się w ciągu kilku rozdzialów m.in. dlaczego nikt go nie odwiedził :)
A wobec Rafała to ja mam wielkie plany :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo czemu ten głupi Rafał im przeszkodził?!?!?!?!?! Ty to jesteś wstrętna ;P
OdpowiedzUsuńAle rozdział super ;D W ogóle uwielbiam w tobie to że rozdziały są takie długie :)
Zapraszam na http://moje-zycie-to-siatkowka.blogspot.com/2014/07/dwadziescia-jeden.html
Pozdrawiam ;**
Od początku się przyznaje że jestem okropna xd :*
UsuńStaram się :*
Nie lubię Rafała. I nie polubię. Jak dla mnie mógłby dostać piłką w głowę (od Kuby :D) i doznać amnezji. Byłby święty spokój. :D
OdpowiedzUsuńA Kaja chyba się w końcu przyzna do tego, że czuje coś do Kuby. Może dostrzeże, że jemu zależy na niej i to bardzo. :) Fajnie by było, gdyby w końcu nikt im nie przeszkodził, ale jak rozumiem na to musimy jeszcze poczekać. :)
Pozdrawiam! :**
No musicie musicie xd
UsuńFajnie, że Kaja się otworzyła przed kimś patrz Kubą :> Rozumię jak mogła się czuć w otoczeniu idealnej rodziny, gdy ona tak naprawdę nie miała nikogo przy sobie, to smutne :< Ale znalazł się rycerz Kuba na białym koniu i ją uszczęśliwił a potem pojawił się zły smok, czyli Rafał i porwał księżniczkę Kaję, co będzie dalej? Dowiemy się gdy mam nadzieję, dodasz szybciej rozdział :>> Taka motywacja !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam J.
Do następnego :*
UsuńJestem tu nowa ale bardzo mi sie podoba twój blog . Pozdrawiam. Karola :-)
OdpowiedzUsuńCiesze się ;] Mam nadzieje, że zostaniesz jak najdłużej ;]
UsuńNa. 100000% :-)
UsuńZapraszam na 5 zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać na następny.
Zapraszam na 60 rozdział.
Pozdrawiam ;*