wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział 8

Rozdział 8
       Nastała środa, czyli moje być albo nie być w kadrze. Śniadanie zjadłam tylko dlatego, że dosłownie mnie zmusili.
- Jak nie zjesz po dobroci to cię nakarmię jak gołębica młode- stwierdził całkiem poważnie Kłos. Ta groźba poderwała mnie  do czynu i wcisnęłam w siebie dwie kanapki. Drugi raz bałam się tego człowieka. Za pierwszym razem to było jak miałam ich wszystkich poznać. Gdyby tego było mało, byłam pewna, że na tyłku porobią mi się siniaki bo dostałam tyle kopów na szczęście.
        Wujek dostał wolne, żeby mnie zawieźć i wcale nie docierały do niego argumenty, że sobie poradzę. Gdy wychodziliśmy z ośrodka, dopadł mnie jeszcze zadyszany Kuba.
- Poczekam w samochodzie - powiedział wujek i zostawił nas samych.
- Nie denerwuj się Kajtek. Zdasz śpiewająco ja ci to mówię, bo czuję to w kościach.
Roześmiałam się. 
- Co ma być to będzie- stwierdziłam bez przekonania.
Przytulił mnie do siebie.
- Będzie dobrze- wyszeptał mi do ucha, a ja dostałam dreszczy i wtuliłam się w niego mocniej. Po dłuższej chwili się od niego oderwałam. 
- To co kop na szczęście?- spytał. 
- Nawet o tym nie myśl!- powiedziałam z mordem w oczach.- Ja nawet nie wiem jak usiądę w samochodzie- skarżyłam się. 
Kuba przybliżył się do mnie i pocałował mnie w policzek, a następnie ponownie przytulił.- Wierzę w ciebie- zapewnił i dał jeszcze jednego buziaka w skroń. Myślałam, że oszaleję ze szczęścia. Zrobiło mi się tak nienaturalnie gorąco. Jedno z tych dziwnych, ale miłych odczuć. Co się ze mną dzieje?- Dasz radę. 
- Dzięki Kubulek- powiedziałam.- Miło wiedzieć, że ktoś we mnie wierzy- z uśmiechem na ustach  poszłam do auta.
  Ruszyliśmy do Krosna. Po drodze czytałam te cholerne notatki, których miałam serdecznie dość! Miałam wrażenie, że żołądek dosłownie ściska mnie z nerwów. 
- Na pewno zdasz. Jestem pewien- powtarzał wujek podczas jazdy. Ta trele morele.  Skąd on to może wiedzieć? Jak Kuba mnie o tym przekonywał, to brzmiało to bardziej wiarygodnie.
 Jeszcze bardziej niż egzaminu obawiałam się samej szkoły. Może nie tyle szkoły co ludzi. Przecież wszyscy doskonale wiedzą dlaczego już tam nie chodzę. Wszyscy znają prawdę o mnie i mojej rodzinie.... Nie podzieliłam się swoimi obawami z wujkiem. Nie chciałam obarczać go swoimi problemami.
     Kiedy byliśmy ju z w Krośnie zaczęłam się strasznie trząść. Próbowałam się uspokoić, ale nic z tego. Libero wszedł ze mną do szkoły. Wychowawca chciał jeszcze z nim porozmawiać. On poszedł do pokoju nauczycielskiego, a ja do sali fizycznej. Widziałam te spojrzenia, słyszałam jak szepczą za moimi plecami, jak się ze mnie śmieją i wytykają palcami. Myślałam tylko, o tym, żeby nie zwracać na to uwagi, pokazać im, że jestem silna. Ulżyło mi, kiedy byłam już u celu.
- Dzień dobry. Ja miałam dzisiaj zdawać- powiedziałam grzecznie.
- Dzień dobry. Wreszcie zawitałaś do szkoły co?- spytała wrednie.- Zdziwił mnie twój mail. Nauczyciele nie lubią jak uczniowie wychodzą przed szereg. Nie opanowałaś dobrze bieżącego materiału, a chcesz zdawać to czego jeszcze nie było na lekcjach. Chociaż, ostatnio i tak się na nich nie pojawiasz więc dla ciebie to chyba bez różnicy- ciągnęła i ciągnęła swój wywód.- No i teraz przyszło sprawdzić kto na tym lepiej wyjdzie. Masz 45 minut- powiedziała i podała mi test.
   Usiadłam i zaczęłam rozwiązywać arkusz. Byłam kłębkiem nerwów, ale wydawało mi się, że poszło mi dobrze. Jednak ręce strasznie mi się trzęsły, gdy siedziałam w pierwszej ławce a pani Ziółko sprawdza mój sprawdzian.
- Nie wierzę- powiedziała.- Nie wierzę, że się tego nauczyłaś. Dlatego jeśli nie masz nic przeciwko przepytam cię. Mogłaś przecież ściągać.
- Dobrze- odpowiedziałam, siląc się nawet na uśmiech.
Maglowała mnie przez kolejne pół godziny aż w końcu ten horror się skończył.
- No dobrze. Zaliczone na czwórkę więc masz trzy na koniec bo dużo lekcji opuściłaś. Więcej dać nie mogę- powiedziała łaskawie. Boże,  już nigdy więcej jej nie będę musiała oglądać! Ogarnęło mnie poczucie ulgi i euforii. 'Pojadę do Brazylii! Pojadę do Brazylii!'- cieszyłam się w duchu.
- Możesz już iść. Zaliczyłaś rok.
- Dziękuje do widzenia- wyszłam na korytarz ignorując tych wszystkich ludzi. Zdałam! To było najważniejsze, a oni niech się bujają. Poszłam pod 87, czekając na niego.  W końcu wyszedł z sali, żegnając się z moim wychowawcą.
- I jak?- spytał.- Cokolwiek odpowiesz pamiętaj, że niezależnie od wyniku jestem z ciebie bardzo dumny bo wiem, że się do tego przygotowałaś najlepiej jak tylko potrafiłaś.
- Nie wiem jak ci to powiedzieć....- zaczęłam się z nim droczyć. Przytulił mnie do siebie myśląc, że oblałam.
- Trudno, nie martw się. Będzie dobrze.
- Na pewno będzie bo zdałam cały rok i mam 3!- krzyknęłam ucieszona.
- To co mnie wkręcasz?- próbował się złościć, ale potem cieszył się jeszcze bardziej niż ja.- Nawet nie wiesz jaki jestem z ciebie dumny. Mój mały geniusz- cieszył się jak szalony. Mój uśmiech jednak znikł, kiedy zobaczyłam jak Maryśka ze swoją 'świtą' idą w naszym kierunku.
- O, nie.
- To ta dziewczyna co cię od śmieci wyzwała?- spytał, a w jego oczach czaił się gniew. Przytaknęłam tylko głową.
- Dzień dobry, przepraszam, czy możemy prosić o zdjęcie?- uśmiechnęła się do wujka tak  fałszywie i perfidnie, że aż mi się rzygać chciało.
- Pierwsze to powinnaś przeprosić Kaję, za to co jej ostatnio naopowiadałaś i przeczytać książkę o dobrym wychowaniu albo spytać rodziców jak się trzeba odnosić do innych. Jak opanujesz sztukę bycia miłym dla ludzi zgłoś się po zdjęcie.
Patrzyłam na Maryśkę, która momentalnie zbladła. Jej pewność siebie, gdzieś wyparowała. Zaczęła się jąkać, nie wiedząc co powiedzieć, ani jak się zachować. Chyba jeszcze nigdy nie była w takiej kłopotliwej sytuacji.
-A jeśli jeszcze kiedykolwiek nazwiesz moją siostrzenicę śmieciem to narobię ci takich problemów, że do końca życia się z nich nie wywiniesz! Zrozumiano?!
Nie odpowiedziała.
- Pytam, czy zrozumiano?!
Lekko przytaknęła. Widać było jej zawstydzenie. 
Oczy  wszystkich przebywających na korytarzu były zwrócone w naszym kierunku. Tym razem to Maryśka była ofiarą. Nie mogłam nie poczuć wtedy satysfakcji, czy zmusić się do współczucia. W końcu się doigrała.
   Spojrzałam na wujka. Na jego zdeterminowaną twarz, na wściekłość w jego oczach. Chronił mnie, zależało mu na mnie. Ciepło rozlało się w mojej duszy i nie liczyło się to, że wszyscy się patrzą. W końcu znalazł się na tej ziemi ktoś, kto walczy o mnie za wszelką cenę, komu na mnie zależy.
    Czym prędzej opuściliśmy szkołę i poszliśmy do samochodu. Tę bitwę to ja wygrałam, a właściwie wujek ją dla mnie wygrał.
- Jaka beszczelna smarkula!- libero nadal był zdenerwowany.- Żeby najpierw poniżać ciebie, a potem przychodzić prosić o zdjęcie- bulwersował się dalej, kiedy byliśmy w samochodzie.
- Dziękuje- powiedziałam i pocałowałam w policzek.
- Nie ma sprawy- przytulił mnie.
- Moglibyśmy pojechać w jeszcze jedno miejsce?- spytałam.- Do domu.
- Na pewno chcesz?
Przytaknęłam głową.
- Ale pierwsze wstąp do sklepu.
    Zgodnie z moją prośbą wujek podjechał pierwsze do sklepu, gdzie kupiła podstawowe produkty spożywcze, chcąc wydać na nie ostanie pieniądze, ale rzeszowski libero się na to nie zgodził i sam zapłacił. Potem pojechaliśmy pod mój dom, w którym tyle przeszłam. Rozpięłam pasy i westchnęłam.
- Jeśli pozwolisz chciałabym wejść sama- poprosiłam niepewnie.
- Dobrze. Zaczekam.
Uśmiechnęłam się smutno w podziękowaniu.
   Skierowałam swoje kroki w stronę schodów. Niepewnie nacisnęłam klamkę. Drzwi były otwarte. Weszłam do środka. Do nozdrzy doszedł odór alkoholu. Skrzywiłam się mimowolnie. Widok jaki zastałam w ogóle mnie nie zaskoczył. Ojciec leżący na podłodze, a wokół niego znajdowały się puste butelki. Zaczęłam je zbierać. Mimo wszystko to był mój tata. Poszłam rozpakować zakupy do lodówki. Wiem, że wiele osób tego nie zrozumie, ale ja nie mogłam być na niego obojętna. Pomimo tego co zrobił. Chciałam mu choć w taki sposób pomóc.
- Kaaaja? Kochhhhanie? To ty?- doszedł mnie pijacki bełkot, na który już nie zwracałam uwagi. Weszłam do pokoju chcąc spakować pare rzeczy. Ulubioną książkę, kilka ciuchów bo w Spale miałam tego naprawdę niewiele. Gdy pakowałam swój niewielki dobytek do walizki w drzwiach pojawił się ojciec.
- Kaaaaja, ssssłoneczko, wróciłaś.
- Wychodzę już- powiedziałam i chciałam go minąć w drzwiach jednak on mi na to nie pozwolił tylko mnie przytrzymał mocno się chwiejąc.
- Zostaw ją!- do mieszkania wszedł wujek.
- Tyyyy!- rzucił w jego stronę oskarżycielsko.- Zabrałeś mi córkę! Nigdy ci tego nie podaruje!
Jednak Ignaczak nie zwrócił na to uwagi.
- Chodź, Kaja, nie będziesz na to patrzeć- uwolnił mnie z pijackiego uścisku ojca, nie zwracając uwagi na obelgi, które kierował pod jego adresem. Starałam się być silna, ale widok jaki zastał wujek dla mnie był upokarzający. Nie chciałam, żeby tam wchodził i widział to wszystko. W samochodzie kompletnie się rozkleiłam.
- Przepraszam.- szepnęłam zawstydzona.
- Ty nie masz mnie za co przepraszać. Ale już nie płacz- pocieszał mnie.- Na poprawę humoru i żeby uczcić twoje zdanie na trójkę niełatwego przedmiotu pojedziemy do Kielc na zakupy- uśmiechnął się.
- Nie wiem, czy mam ochotę.
- Nagroda musi być- puścił mi oczko.
   Zgodnie z planem po drodze do Spały wstąpiliśmy do Kielc do centrum handlowego na zakupy. Wujek robił nie małą furorę, ale takie życie idola.
- Kupię ci wszystko tylko nie kolejną bluzę z kapturem, ani bluzkę z kapturem. Mówię kategoryczne nie wszystkiemu  co ma kaptur.
- Dlaczego?- jęknęłam
- Ponieważ jesteś śliczną dziewczyną i mądrą w dodatku i nie potrzebujesz się za tym chować.
   Zatem spędziliśmy 2 i pół godziny chodząc po sklepach z ciuchami. Miałam wyrzuty sumienia, że wujek tyle na mnie wydaje i ośmieliłam się mu nawet to powiedzieć.
- Jesteś pod moją opieką i potrzebujesz nowych rzeczy więc mi się tu nie wykręcaj, a pieniędzmi nie przejmą. Z resztą zasłużyłaś- powiedział z uśmiechem. To prawda potrzebowałam nowych ubrań. Nie było tego za wiele, a stan rzeczy, które posiadałam, pozostawiał wiele do życzenia. Dawno nic nie kupiłam. Nie miałam na to zwyczajnie pieniędzy. Wiec w centrum handlowym wzbogaciłam się o sukienkę, bluzki, spodnie, spodenki, buty, ale żadnych bluz. Do sklepu z bielizną wujek nawet nie wchodził tylko dał mi pieniądze i powiedział, że poczeka. No facet to jednak facet.
 - Idziemy jeszcze do empiku. Ja sobie coś kupię i tobie coś kupię. Dobrze pamiętam, że lubisz czytać?- spytał obejmując mnie ramieniem.
- Uwielbiam, ale najbardziej to romanse i fantasy, a najlepiej to dwa w jednym.
   W empiku spędziliśmy kolejne półtorej godziny dyskutując o każdej książce. Wujek kupił sobie pięć książek, które mu pomagałam wybrać. Ja sobie wybrałam tylko jedną- 'Ever'. Nie chciałam, żeby tyle za mnie płacił.
- Są kolejne części?- spytał.
Kiwnęłam głową.
- No to bierz- powiedział z uśmiechem.
- Wujek ja cię nie chcę wykorzystywać. A co na to ciocia Iwona?
- Nie wykorzystujesz mnie. A ciocia sama powiedziała, że mam ci kupić w nagrodę. Z resztą na prawdę zasłużyłaś. Teraz choć trochę ci mogę to wszystko wynagrodzić- no tak, czuł się winny.
- Wujek, nie wiedziałeś o niczym. Nie musisz odkupywać win bo nie masz czego.
- Ale książki i tak bierzemy. Ja się tobą opiekuje i chcę ci je kupić. Z resztą, książki to dobry interes i nie można na nie żałować.
Poddałam się. Wiedziałam, że z nim nie wygram. Miałam ogromne wyrzuty sumienia. No, ale co miałam zrobić. Stwierdziłam, że kiedyś mu się za to wszystko jakoś odwdzięczę. Chociaż odrobinę, ponieważ mój dług wobec niego był nie do spłacenia. Ofiarował mi spokój, życie bez widoku, który miałam w domu, swoją miłość, a to jest nie do zastąpienia.
     Kiedy dotarliśmy do ośrodka, akurat zdążyliśmy na kolacje.  Przed ośrodkiem siedział Kuba. Widząc jak wysiadam z auta wstał i ruszył w naszym kierunku.
- To ja was zostawię samych- powiedział cicho wujek, obdarowując mnie tym swoim spojrzeniem 'a nie mówiłem', zapewne mając w myślach naszą ostatnią poważną rozmowę o uczuciach.
- I jak?- spytał Kuba, przyglądając mi się badawczo.
Wzruszyłam ramionami.
- Zdałam cały rok na trzy- oznajmiłam spokojnie, a on natychmiast chwycił mnie w ramiona i zaczął się razem ze mną kręcić w kółko.
- Wiedziałem! Wiedziałem! Po prostu wiedziałem!
- Kuba! Przestań!- krzyczałam, ale nie mogłam powstrzymać śmiechu. Po chwili postawił mnie na ziemi uśmiechnięty od ucha o ucha.- Właściwie nie chwaląc się to zdałam na 4, ale że mam tyle nieobecności to dała mi 3.
- Moja zdolna! Mówiłem, że zdasz!- dostałam buziaka w czoło. Boże, oszaleję przez niego..... Miałam w głowie kompletny mętlik.
- Dzięki- powiedziałam z uśmiechem.
- To co świętujemy?!- spytał z błyskiem w oku.
- Ciekawe jak? I to w środku tygodnia trener cie zabije- ruszyliśmy do wejścia.
- Daj spokój mój trener nie musi o tym wiedzieć- zapewnił.
- A o czym to trener nie musi wiedzieć?- jak spod ziemi za plecami Kuby wyrósł Andrzej Kowal.
- O niczym- odparliśmy chórem.
- Dzieciaki- pogroził nam palcem żartobliwie.- Tylko nie narozrabiajcie- powiedział z uśmiechem i poszedł na stołówkę, na którą my też się wybraliśmy.
- To wpadnę po ciebie potem- puścił do mnie oczko i poszedł do swojego stolika, a ja skierowałam się tradycyjnie do 'mojej paczki plotkarek'.
- No, nasz Einstein!- krzyknął Kłos.
- Słyszeliśmy, że jedziesz z nami do Brazylii- wtrącił Kubiak.
- Obiecuję ci, że po Lidze Światowej spędzonej w naszym gronie, będziesz innym człowiekiem- powiedział Wrona.
- Już jestem- przyznałam z uśmiechem.- Ale nie wiem czy to dobrze.
- Będziesz podobna do nas- chyba chciał mnie pocieszyć Andrzej.
- No właśnie o tym mówię- przyznałam ze śmiechem.
- Ale, że na 3 zdać cały rok?!- nie dowierzał Kłos.- Ja bym nie podołał.
- Moja krew- wypiął dumnie pierś do przodu wujek.
W takiej luźnej już atmosferze minęła reszta wieczoru. Jednak myślami byłam przy pewnym szatynie, który siedział po drugiej stronie stołówki. Zastanawiałam się co wymyślił tym razem. Byłam przekonana, że na pewno coś czego się nie spodziewam.

------------------------------------------------------------
Kiedyś pod rozdziałem ktoś dodał komentarz, że Krzysiek nie broni Kaji przed chłopakami. Dało mi to do myślenia i dlatego tutaj broni ją ale przed kimś innym ;]
Rozdział wolny od Rafała, ale to długo nie potrwa ;] Tak wiem jestem okropna xd A po Brazylii znienawidzicie mnie jeszcze bardziej bo Kuby nie będzie, ale będzie Rafał i to sam na sam z Kają.... Nie wiadomo jak to się skończy. Jednak do Brazylii jest dużo czasu.
Następny rozdział dodam w niedzielę więc może przez to mnie pokochacie xd

22 komentarze:

  1. Jak to nie będzie Kuby?! Ale wróci tak?! No weź sie zlituuuuj ;/ Dobrze, ze zdała, a widok pijanego ojca po takim długim czasie spokoju zapewne nie był przyjemny, a nawet gorszy, niż oglądała to codziennie. Ale jest silna, da sobie radę :) Rozdział bez Rafała jest pięknym rozdziałem <3
    Pozdrawiam ;*
    P.S.
    To co, następny w niedzielę? ^^ A może jeszcze wcześniej? ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W niedziele następny xd nie dam się uprosić xd

      Usuń
  2. Nastała środa.... hmmm... trzeba było mi to wcześniej uświadomić Lemurku ;D
    Jak mogłaś napisać co będzie w następnych rozdziałach??
    Ej no!!! Ale spojler... I po co ja to przezytałam ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. żaden spojler tylko podsumowanie faktów, które są jasne xd

      Usuń
  3. No to będzie teraz ciekawie,teraz to tylko czekać do niedzieli.
    Nieźle z takimi sytuacjami do niedziel :D
    NIE WIEM CZY DAM RADĘ!!!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. No jak czytałam rozdział to płakałam NA PRAWDĘ !!! Zżyłam się z tą historią :D. Ale to co do nas napisałaś to już mogłaś odpuścić. Teraz będą mnie myśli zżerać :P. Jak to go nie będzie !!!. Jeju no ! hahaah Cieszę się, że zdała :D. Ta jej fizyczka przypomina mi moją byłą. Kurwa jak ja jej nienawidzę hahah :). Dodaj szybciej rozdział, bo nie mogę się już doczekać :). Pozdrawiam Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no jak reprezentacje pojedzie do Brazylii to kadra B będzie miała swoich przeciwników ;]
      każdy ma chyba problem z fizyczką, ja też musiałam się w jakiś sposób wyżyc xd

      Usuń
  5. Kocham Cię nieprzytomnie jak zapalniczka płomień jak sucha studnia wode :>

    Kurdę ale Igła pokazał tej dziewuszynie haha i bardzo dobrze :> Niestety niemiła sytuacja z ojcem Kaji. Szkoda mi jej noo, ale Kuba wszystko rekompensuje xD

    Pozdrawiam J.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja chcę następny i to już!!!
    Boże.. ^^ Momenty Kuby i Kaji sam na sam są takie hjfkfdjkljneifdjlk :DD
    No wymiękam, no i daltego chcę rozdział, gdzie będzie dużo Kuby i dużo właśnie takich hkjnwf momentów :DD
    Proszę!!:***
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe xd to chyba mój ulubiony komentarz xd

      Usuń
    2. I przez ciebie wychodzę na hotkę, która się ślini na widok Kuby. ;D

      Usuń
  7. niee tylko nie Rafał!! nie on nie moze nic tej dziewczynie namieszać, Kaja i Kuba - idealnie!! zdolniacha, cały rok ohoho, fajnie by było mieć takiego wujka XD chce niedziele!!<3 pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już niedługo, bedzie trochę momentów hsdpoqwifrq jak się wyraziła Marianne xd

      Usuń
  8. Dobrze, że Kaja pojedzie do Brazylii, w końcu się trochę rozerwie, należy jej się od życia! Szczególnie po tej fizyce (brrr, podziwiam, ja bym prędzej umarła niż nauczyła się tego, czego nikt mnie nie tłumaczył) i stresach w domu.

    Jak to nie będzie Kuby?! Kuba jest tutaj taki ah, oh i w ogóle, więcej momentów Kaji z Kubą! I najlepiej zero Rafała, działa człowiek na nerwy i to ostro, aż współczuję Kaji jego towarzystwa ;)

    No no, ciekawe co też ten Kubolek wymyślił w niespodziance za zdanie roczku z fizyki :) Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział, gdyż żyłam się z tą historią.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ależ się cieszę, że Krzysiu utarł nosa tej dziewczynie! Musiało jej być "łyso" :D
    Kaja "Einstein w spódnicy" :D
    Nie, nie, nie, tylko nie Rafał! Denerwuje mnie ten osobnik niemiłosiernie :P
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń