Rozdział 19
- Wujek, ale ja musiałam tak zrobić!- zaczęłam się bronić.- On nie powinien się tak zachowywać.
- Kaja, o czym ty mówisz?
- O Rafale, a o czym?
- O twoim tacie. Dzwonił do mnie. Powiedział, że jak nie wrócisz, przyjedzie tu z policją. Musimy iść do sądu......
- Do sądu?- przeraziłam się. Miałabym opowiadać obcym ludziom, o tym co się działo u mnie w domu? Nie mogłam do tego dopuścić!
- Kajuś- chwycił mnie za rękę- nie ma innego wyjścia. Nie pozwolę ci tam wrócić. Obiecuję.
- Nie ma innego wyjścia?- spytałam, a on pokręcił głową.- Pozwól mi pierwsze z nim porozmawiać.
- Będziesz miała okazję- oznajmił, a ja posłałam mu pytające spojrzenie.- Przyjeżdża tu dzisiaj.
Zrobiło mi się słabo. Czemu on nie pozwoli mi żyć normalnie? Wzięłam kilka głębokich wdechów. Próbowałam zapanować nad obawami, które zawładnęły moją głową. Panika szalała w mojej duszy. Zastanawiałam się jak to wszystko będzie wyglądać. Miałam nadzieję, że przyjedzie trzeźwy.
- Ej, nie martw się- przytulił mnie do siebie.
- Łatwo ci mówić.
- Będzie dobrze. Jakby coś się działo, pamiętaj, że cały czas tutaj cały czas jestem i nie pozwolę by stała ci się krzywda.
Zapewnienia wujka mimo, że były jakimś pocieszeniem, nie zdołały uspokoić negatywnych przeczuć, które jak huragan, szalały wewnątrz mnie. Przez dwa treningi, nie rozumiałam co się wokół mnie dzieje. Byłam nieobecna myślami, które cały czas krążyły wokół wieczornego spotkania z ojcem. Próbowałam skupić się w 100% na swoich obowiązkach, ale byłam tak zdenerwowana, że po prostu nie byłam w stanie. Podczas obiadu nie mogłam zmusić się, żeby przegryźć choćby kilka kęsów. Natomiast w czasie przerwy nie słyszałam niczego co mówi do mnie Kuba. Czekałam tylko na wieczór, jak na jakiś wyrok.
Gdy siedzieliśmy z wujkiem przed ośrodkiem, ręce mi się strasznie trzęsły. Cała drżałam ze strachu. Wiedziałam, że ojciec nigdy nie podniósł, by na mnie ręki, ale przez wydarzenia ostatnich miesięcy, nie czułam się na siłach, by móc z nim w ogóle porozmawiać. W końcu przyjechał. Nie mam pojęcia jak odzyskał prawo jazdy. Wstaliśmy z ławki i ruszyliśmy w jego kierunku, kiedy wyszedł z auta. Gdy stanęliśmy na przeciwko siebie, wlepiłam wzrok w czubki swoich butów. Czułam się winna i nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. Byłam skrępowana jego obecnością. On jakby tego nie zauważając, przytulił mnie i pocałował w czubek głowy.
- Chciałbym porozmawiać z moją córką sam- powiedział, odrywając się ode mnie.
- Kaja, będę w holu w razie czego- położył wujek rękę na moim ramieniu, a ja pokiwałam głową.
Odszedł w kierunku wejścia, a my pogrążyliśmy się w ciszy.
- Dziecko, wróć do domu.
- Jestem w domu- oznajmiłam.
- Nie- pokręcił głową- twój dom jest w Krośnie.
- Od kilku miesięcy to tutaj żyję i jestem szczęśliwa. Jesteś alkoholikiem.- powiedziałam i uciszyłam go gestem ręki, gdy chciał zaprzeczyć.- Masz problem i póki tego nie zobaczysz ja nie potrafię ci pomóc, a żyć już tak dłużej nie mogę. Tego co przeżyłam nawet nie potrafię nazwać życiem, tylko wegetacją, której nie mogłam znieść.
- Zmienię się.
- Udowodnij. Jeśli rzeczywiście nie będziesz pił, wrócę. Póki co, zostaję z wujkiem.
- Pojedziesz ze mną chociaż do babci? Tęskni za tobą.
- Nie wiem, jestem w pracy.
- Po memoriale dostaniecie wolne?- spytał z nadzieją.
- Chyba dwa dni.
- Możesz ze mną wtedy pojechać? Zależy mi bardzo.- powiedział. A ja nie wiedziałam co odpowiedzieć. To mój tata, kocham go mimo wszystko. Nie chciałam jechać, ale dla niego to ważne. Jechać, nie jechać? Podniosłam wzrok i spojrzałam mu w oczy po raz pierwszy. To był błąd. Widziałam jak patrzy na mnie wyczekująco, z błaganiem wypisanym na twarzy. Oczy mi się zaszkliły.
- Dobrze, pojadę- oznajmiłam, a on się do mnie uśmiechnął. Odpowiedziałam mu tym samym. Mimo tego jaki był, kochałam go i nie zamieniłam bym go na nikogo innego.
"
Zawsze cię kochałam, a gdy się kogoś kocha, to kocha się całego
człowieka, takiego, jaki jest, a nie takiego, jakim by się go chciało
mieć."
Później rozmowa nieco się rozluźniła i rozmawialiśmy jak za dawnych
czasów- kiedy było tak jak powinno być. Unikaliśmy trudnych tematów.
Opowiedziałam, o mojej pracy, o tym jak zdałam fizykę i, że nauczyłam
się pływać. Brakowało mi tego. Wiedziałam, że i tak ojciec sięgnie w
domu po kieliszek, ale cieszyłam się tym, że mogę z nim porozmawiać, tak
po prostu. Po godzinie już odjechał. Zrobiło mi się przykro i zaczęłam
płakać. To była jedna z tych chwil, której nie chciałam przerywać.
Tęskniłam za TAKIM tatą. I było mi przykro, że TAKI tata odjeżdża.
Wujek wyszedł i spytał się, czy wszystko w porządku. Pokiwałam głową i
otarłam łzy. W tej chwili potrzebowałam Kuby. Potrzebowałam, żeby mnie
przytulił. Potrzebowałam jego obecności. Panowałam już nad sobą i nie
płakałam. Poszłam prosto do niego do pokoju z zamiarem powiedzenia mu
wszystkiego. Dosłownie wszystkiego. Zapukałam i czekałam aż mi otworzy.
-
Hej, kotek- ucieszył się.- Wchodź- zaprosił mnie. Lekko się
uśmiechnęłam i weszłam. Poszłam położyć się na jego łóżku, po czym on
zrobił to samo. Wtuliłam się w jego tors.
- Muszę ci o czymś powiedzieć- zaczęłam lekko drżącym głosem.
- Coś się stało?
-
Chodzi o to, że....- wzięłam głęboki wdech i chciałam po prostu to z
siebie wydusić i kiedy już miałam mówić zadzwonił jego telefon.
- Przepraszam na chwilę- powiedział i wyciągnął urządzenie z kieszeni. Mimowolnie spojrzałam na wyświetlacz: Sabina . Aż
się we mnie zagotowało.- No co jest?- spytał Kuba wesoło, ale wyraz
jego twarzy w jednej chwili zmienił się w przerażenie.- Dlaczego
płaczesz? Spokojnie, nie płacz. Zaraz będę.
Wow! Chyba się przesłyszałam! Ja tu chcę mu się wyżalić, a on leci do niej?!
- Kotek, możemy pogadać o tym kiedy indziej bo Saba ma problem i....- nie skończył bo zerwałam się z łóżka jak poparzona.
-
Jesteś beznadziejny- oznajmiłam i wybiegłam. Zamknęłam się w swoim
pokoju. Ponownie to Ona była najważniejsza. Ponownie to Ona była na
pierwszy miejscu. Ponownie nienawiść przysłoniła mi oczy. Tylko, że za
każdym kolejnym razem nienawidziłam jej coraz bardziej. Byłam tak zła,
że zaczęłam ryczeć z wściekłości. Musiałam zapalić. Musiałam. Wzięłam
więc pieniądze z portfela i wyszłam niepostrzeżenie z budynku. Następnie
przeszłam przez ogrodzenie. Dzięki ćwiczeniom i treningom, nie było to
takie trudne. Nie zwracałam uwagi na ciemność. Potrzeba poczucia
nikotyny w moim organizmie była za silna. Po prostu musiałam.
Wiedziałam, że kiedy mój siatkarz się o tym dowie, wścieknie się, co
trochę mnie cieszyło. Wiem, że robienie mu na złość kosztem siebie jest
dziecinne i kompletnie bez sensu, ale w tamtym momencie nie byłam w
stanie myśleć racjonalnie. Miałam tylko nadzieję, że w sklepie
sprzedadzą mi fajki. Na szczęście za ladą była dziewczyna w mniej więcej
moim wieku i dostałam to co chciałam bez problemu. Nerwowo otworzyłam
paczkę i zapaliłam papierosa. Poczułam niesamowitą ulgę.
W drodze powrotnej, kiedy paliłam już drugiego papierosa, przystanęłam
na moment, patrząc na niego. Skoro ja nie mogłam pozbyć się nałogu, to
czemu tata miałby umieć? W tym momencie, zaczęłam go rozumieć.
Zrozumiałam tą pokusę, ten głód, to co nim kieruję i poczułam wyrzuty
sumienia, że go tak zostawiłam. Wiedziałam, że postąpiłam dobrze,
zgadzając się na nasz wspólny wyjazd. To będzie test dla nas oboje, dola
naszych relacji, a po drugie miał racje.... Dawno nie widziałam babci, a
to tak chyba nie wypada.
Stałam tak, na środku krawężnika i nagle poczułam COŚ, co podpowiadało
mi, że ktoś mnie śledzi, a przynajmniej obserwuje. Zaczęłam się
rozglądać na około siebie. Droga pusta, żadnego auta, chodnik pusty, ale
w lesie..... Czułam, że ktoś tam jest, że na mnie patrzy. Usłyszałam
szelest i szybko się odwróciłam. Serce biło mi ze strachu jak oszalałe.
Najgorsze było jednak to, że nie mogłam się ruszyć, jakby ktoś przykleił
mnie do krawężnika. Zastygłam w bezruchu, czekając na rozwój wydarzeń.
W myślach przeklinałam się za własną głupotę. I słusznie. W oddali
usłyszałam samochód. Nagle zza krzaków wyskoczył mężczyzna. Poznałam to
po budowie ciała. Biegiem ruszył w moją stronę, a ja nie zareagowałam.
Objął mnie od tyłu, kładąc rękę na moich ustach.
- No, dziecinko. Pamiętaj, że ja widzę wszystko. Niedługo po ciebie wrócę- oznajmił spokojnym głosem. Popchnął mnie i upadłam na ziemie, uderzając się lekko w głowę. Nie mogłam dostrzec jego twarzy, ponieważ miał kominiarkę. Bałam się, że może mnie pobić, ale on po prostu wsiadł do auta, które przyjechało i tak po prostu zniknął. Podniosłam się z ziemi i zobaczyłam, że na chodniku coś leży. Podniosłam tą rzecz. To było moje zdjęcie, to które zniknęło z mojego pokoju. Jedno jest pewne- nie byłam bezpieczna. Nigdzie.
- No, dziecinko. Pamiętaj, że ja widzę wszystko. Niedługo po ciebie wrócę- oznajmił spokojnym głosem. Popchnął mnie i upadłam na ziemie, uderzając się lekko w głowę. Nie mogłam dostrzec jego twarzy, ponieważ miał kominiarkę. Bałam się, że może mnie pobić, ale on po prostu wsiadł do auta, które przyjechało i tak po prostu zniknął. Podniosłam się z ziemi i zobaczyłam, że na chodniku coś leży. Podniosłam tą rzecz. To było moje zdjęcie, to które zniknęło z mojego pokoju. Jedno jest pewne- nie byłam bezpieczna. Nigdzie.
Po
chwili dopiero, wróciła mi możliwość racjonalnego myślenia. Szybko
wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Popiwczaka. Mimo strachu, nie
chciałam, żeby wujek się dowiedział, o moim nałogu. Zapomniałam o całej
wściekłości, o zazdrości. Liczyło się tylko to, żeby przy mnie był.
- Kaja?- usłyszałam jego głos.- Ja, przepra....- nie dałam mu dokończyć.
- Kubuś- zaczęłam szlochać-.... proszę przyjdź po mnie- wydukałam po czym wybuchłam płaczem.
- Myszko, powiedz mi gdzie jesteś, zaraz będę.
-
Błagam, przyjdź- wydukałam i rozpłakałam się. Kuba próbował wyciągnąć
ode mnie gdzie jestem, ale mówiłam bez ładu i składy powtarzając tylko,
że się boje i swoje błagania, żeby przyszedł. Kiedy odrobinę nad sobą
zapanowałam, wytłumaczyłam mu, gdzie jestem.
Upadłam na krawężnik, pociągnęłam pod siebie nogi i opuściłam głowę.
Nie potrafiłam zrobić choćby kilku kroków w jego kierunku. Mogłam tylko
płakać. Cała się trzęsłam ze strachu. Oczekiwanie na Kubę, było dla mnie
wiecznością. W końcu usłyszałam z daleka jak ktoś woła moje imię.
Podniosłam głowę i zobaczyłam jak"mój ratunek biegnie".
-
Kaja, kochanie, co się stało?- spytał zdyszany, jednocześnie podnosząc
mnie. Próbowałam mu wszystko opowiedzieć, ale kiedy tylko otwierałam
usta, zaczynałam się jąkać i ponownie zalewać łzami.- Już spokojnie, nie
bój się. Jestem przy tobie. Chodź, pójdziemy powoli do ośrodka.
Dowlekliśmy się jakoś do budynku. W połowie drogi, już nie mogłam iść.
Nie potrafiłam się uspokoić i cały czas przeraźliwie płakałam. Kuba
wziął mnie na ręce. Musiałam ważyć tonę, ale w tamtym momencie, nie
obchodziło mnie to. Chciałam być tylko bezpieczna. Gdy znaleźliśmy się
na terenie ośrodka, uspokoiłam się i cicho pociągałam nosem. Popiwczak
zaniósł mnie do pokoju i położył na łóżku.
- No, już jesteś bezpieczna, śpij- pocałował mnie w czoło i chciał wyjść, ale ja zaprotestowałam natychmiast.
- Proszę, nie odchodź!- złapałam go za rękę.- Ja się tak boję! On tu przyjdzie!- zaczęłam panikować.
- Już spokojnie, ciii.... Zostaję, tylko spokojnie.
Położył się obok mnie i szybko się w niego wtuliłam. Mogłam zasnąć.
Czułam się bezpiecznie, bo wiedziałam, że przy nim mi nic nie grozi.
Jego telefon zadzwonił Widziałam na wyświetlaczu, że to Zając. Ale Kuba
odrzucił połączenie.
- Śpij, skarbie- powiedział i pocałował mnie w czubek głowy.
------------------------------------------
Nie
wiem czemu, ale akurat ten rozdział mi się podoba xd Wielkie BUM
nadchodzi xd Ostatni wakacyjny rozdział ;( Żegnaj: południowe wstawanie z
łóżka, leniuchowanie cały dzień, siedzenie do późna, rozporządzanie
wolnym czasem. Witajcie: zadania, kartkówki, sprawdziany, wczesne
wstawanie, nauko. Jedyny plus jest taki, że w październiku zaczyna się
plus liga ;)
Jak ktoś mi napisze bez wyszukiwania w google skąd mam cytat, który jest w rozdziale to go pokocham miłością bezgraniczną xd
Rozdział
dedykowany obu Justynom ;) Pierwsza to kuzynka, a druga pani to
zagadka, która lubi jak się źle dzieje dlatego rozdział dla niej.
Rozdział dedykowany też Drugiej Połówce i Bystrej za miły wczorajszy
wypad <3
Rozdziały będą dodawane w soboty. JEŚLI zdążę napisać dwa rozdziały w weekend powiadomię was o tym i będą 2 rozdziały w następnym tygodniu, ale możliwe, że tak NIE BĘDZIE ZAWSZE. Nie wiem ile będę miała nauki itd.
Lepszego końca wakacji nie mogliśmy sonie wymarzyć ;) Polska: Serbia 3;0 ;)
ps; czy tylko ja płakałam na ceremonii otwarcia, jak się mecz zaczynał i jak się skończył? xd
Rozdziały będą dodawane w soboty. JEŚLI zdążę napisać dwa rozdziały w weekend powiadomię was o tym i będą 2 rozdziały w następnym tygodniu, ale możliwe, że tak NIE BĘDZIE ZAWSZE. Nie wiem ile będę miała nauki itd.
Lepszego końca wakacji nie mogliśmy sonie wymarzyć ;) Polska: Serbia 3;0 ;)
ps; czy tylko ja płakałam na ceremonii otwarcia, jak się mecz zaczynał i jak się skończył? xd